Strony

czwartek, 28 lutego 2013

Bliss, cz. 4 (rozdział ostatni)

Gatunek: romans, angst
Pairing: Kai/Kyungsoo
Długość: 4 rozdziały
Rating: PG-13 - NC-17
Krótki opis: Historia znajomości Kyungsoo i Jongina, od momentu wstąpienia tego starszego do trainee. Pełna wesołych i dramatycznych wydarzeń, które zmieniły ich życie.



Rozdział Ostatni


Przygotowania do debiutu szły pełną parą. Nazwa "EXO" brzmiała wystarczająco tajemniczo i oryginalnie, więc przypadła wszystkim przyszłym debiutantom do gustu. Powiedziano, że będą mieć unikalną koncepcję, czekali na więcej informacji z niecierpliwością. O podziale wiedzieli już od dawna. Sprecyzowano jedynie ich na "EXO-K" oraz "EXO-M". Chłopcy zebrali się w salonie, gdzie poznali swojego pierwszego managera. Dowiedzieli się także, jakie pseudonimy artystyczne otrzymają. Jongin otrzymał "Kai", z czego się ucieszył, ponieważ sam chciał się tak nazywać. Kyungsoo otrzymał "D.O.". Uznał, że to mało oryginalne i pasuje bardziej do rapera. Yixing otrzymał "Lay". Nie miał obiekcji. To samo było z Krisem, który wiedział już, że zostanie liderem EXO-M. Jongdae otrzymał "Chen", a Minseok "Xiumin", przez co obaj brzmieli bardziej "chińsko". Junmyeon otrzymał "Suho", czyli "Obrońca". Wszyscy uznali, że pasuje to do niego.
Każdy umierał z niecierpliwości, czekając na jakiekolwiek nowe wieści, co będzie potem. Jongin został wybrany na tego, który ma mieć więcej, niż jeden teaser.

Wszystko wymagało ciężkiej pracy oraz wielu wyrzeczeń. Lecz doszli już tak daleko, cóż mogło ich powstrzymać? Teraz liczył się tylko debiut.

Kyungsoo miał problem ze swoimi uczuciami. Znacznie łatwiej było żyć samemu z tym, chowając je przed światłem dziennym, napawając się nim w samotności, wiedząc, że jest bezpieczne, w jego sercu. Znacznie trudniej było budzić się co rano, wiedząc, że nie jest z tym sam, że patrzy na niego para oczu, dla których był on już otwartą księgą. Zero tajemnic, zero zaskoczenia. A to przecież samotność jest dla ludzi nieszczęściem. Wolał teraz nieszczęście od świadomości, że tak naprawdę stoi w miejscu. Już nie może się wycofać. Nie może też pójść na przód. Gdzie podziała się samotność, do której tak bardzo przywykł? Miał wrażenie, że każdym spojrzeniem przypomina Jonginowi, ile on dla niego znaczy. Nie chciał tego. To pewien syndrom egoisty, ale wolał wiedzieć o wszystkim sam. Bał się bólu, bał się odrzucenia. Nie potrafił patrzeć Jonginowi w oczy, dotykać go, słuchać jego głosu, oddychać tym samym powietrzem, patrzeć w ten sam punkt. Jego serce, choć uwolnione, to tak naprawdę ciągle uwięzione nie potrafiło zaakceptować, że nie jest obojętne Jonginowi. Miłość jest do kitu.

Kyungsoo kochał Jongina. Przypominał sobie o tym każdego ranka, a przed pójściem spać uświadamiał sobie to jeszcze bardziej. Nawet takie drobnostki, jak pozostawianie dla niego dodatkowej porcji z kolacji, kiedy Jongin był na próbie czy też nagrywał kolejny teaser. Dbał o niego, bo wiedział, że to właśnie w nim główny tancerz znajdzie oparcie. Wiedział, że musi o niego dbać, zapewnić mu wszystko, czego będzie potrzebował. Odczuwał wewnętrzny obowiązek. Obowiązek poparty uczuciami, które kwitły z dnia na dzień, wraz z każdym uśmiechem, każdym spojrzeniem, każdym dotykiem, każdym oddechem.
Po nakręconych teaserach, a było ich aż 23, dwóch teledyskach i latach oczekiwań, nadszedł ten dzień. Ich pierwszy występ na żywo. Ich pierwszy showcase. Miał się odbyć następnego dnia, wszyscy chłopcy wrócili wcześniej do domu z próby, został tylko Jongin.

Kyungsoo i on wiedzieli, z czym wiąże się showcase. Wiedzieli, że będą musieli ograniczyć kontakty i traktowanie siebie w szczególny sposób. Zdawali sobie z tego sprawę, choć milczeli na ten temat. Na próbach także starali się zawsze skupiać tylko na pracy. Mimo wszystko najwyraźniej było to silniejsze od nich, ponieważ ukradkowych spojrzeń, zalotnych i zarazem tępo wyglądających uśmiechów, ani topienia się we własnych spojrzeniach nie dało się ukryć. W sali treningowej powinni zakazać ćwiczeń przy lustrze, ponieważ wtedy stawało się najbardziej nasilone. Uważali, że to najprostsze wyjście, by móc obserwować się wzajemnie bez dodatkowych, nikomu niepotrzebnych słów.

Tego wieczoru Jongin był wykończony, ćwicząc do późna razem z Lu Hanem, Jaewonem i Gregiem. Bardzo doceniał trud choreografów włożony w ich układy, dlatego wcześniej postanowił jakoś się odwdzięczyć i zaczął sam wymyślać pojedyncze kroki, które później zamieniły się w choreografie do teaserów. Przypomniał sobie je wszystkie i uśmiechnął się smutno. Te czasy już nigdy nie wrócą. A bał  się tych, które miały nadejść.
Usiadł na podłodze, został sam, ponieważ wszyscy już wyszli. Oddychał ciężko, a krople potu spływały mu obficie po twarzy. Tak bardzo chciał wrócić do dormu, wziąć prysznic, położyć się do łóżka…
Zobaczyć go.
Otworzył oczy i zobaczył w lustrze swoją uśmiechniętą twarz.
Cholera.
Ciągle łapał się na tym, że wszystkie myśli kończyły się tym samym.
Kyungsoo.
Jongin otrząsnął się i zaczął myśleć o tym, co go czeka jutro i za kilka następnych dni. Ich pierwszy showcase. Później debiut. Jak zareagują jego rodzice? Jego siostry? Pozostała rodzina? Czy będą z niego dumni? A fani? Przecież na pewno ktoś już czeka na ich debiut, po wszystkich traserach i „History”… A co z innymi ludźmi? Przyszli fani bądź też przypadkowe osoby? Był bardzo ciekaw reakcji wszystkich. No i w końcu - co ze starszymi kolegami z wytwórni? Jak zareaguje Taemin, z którym zna się już tak długo i z którym nie udało mu się zadebiutować razem w SHINee? Pozostało tylko czekać.
Na czworakach doczołgał się do stolika i zdjął z niego telefon. Póki co mógł go mieć, ale to kwestia czasu. Wkrótce miały im zostać odebrane na pewien okres czasu. Spojrzał na godzinę na wyświetlaczu: „2:37”. Było tak późno, a on musiał rano wstać. Odblokował klawiaturę i zobaczył wiadomość. Odczytał ją:

23:46, od: Kyungie
Chłopaki zjedli całą kolację, kiedy dowiedzieli się, że wrócisz późno TT TT Przepraszam… Ale kiedy przyjdziesz, obudź mnie, to coś dla ciebie przygotuję! Hwaiting na próbie!

Jongin uśmiechnął się od ucha do ucha i poczuł nagle siłę, by się podnieść i wrócić do domu.
Wchodząc do dormu, najpierw cichutko wziął prysznic, nie zaglądając do ich pokoju i nie budząc jego współlokatora, po czym zjadł jedną z przekąsek Sehuna, umył zęby i wszedł w ręczniku do ich wspólnego pokoju. W ciszy ubrał się w bokserki i kucnął przy łóżku Kyungsoo.
- Dobranoc – wyszeptał do śpiącego chłopaka.
Zobaczył go. Więc marzył już tylko o pójściu spać.
Ułożył się na boku na swoim łóżku i już praktycznie zasypiał, kiedy usłyszał za sobą głos.
- Jongin-ah… - mruknął cicho Kyungsoo, stojąc nad nim i przecierając oczy dłońmi. – Trochę mi zimno i… A ty wróciłeś…
Jongin uśmiechnął się i odkrył kołdrę, by ten mógł wejść i położyć się koło niego. Kyungsoo nie otwierał nawet oczu, wślizgując się, położył się na samym brzegu łóżka i okrył się kołdrą. Jongin pokręcił głową z dezaprobatą.
- Przysuń się bliżej, bo spadniesz – mruknął, przyciągając do siebie chłopaka jak pluszowego misia.
Kyungsoo otworzył jedno oko, później drugie i mimo, iż panował w pokoju niemalże całkowity mrok przez zasłonięte rolety, oczy Jongina świeciły się na tyle, by mógł je odnaleźć wzrokiem i spojrzeć w nie.
- Zrobić ci coś do jedzenia? Daj mi piętnaście minut, tylko się ogarnę – zaczął mamrotać, próbując wstać, ale Jongin przyciągnął go do siebie.
- Pabo… - zaśmiał się cicho. – Śpij, nie jestem głodny.
- Ale… - Kyungsoo próbował protestować, ale wiedział, że to i tak nic nie da. Położył się więc znów, tym razem jeszcze bliżej, niemalże wtulając się w Jongina.
- To już jutro… - szepnął starszy chłopak. – Od jutra to się zmieni…
- Cicho bądź. Nie myśl teraz o tym –nakazał Jongin i pocałował go w czoło.
Młodszy chłopak przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej, tak, że Kyungsoo leżał już na jego klatce piersiowej. Idealnej klatce piersiowej, która wraz z każdym oddechem unosiła się i opadała, a Kyungsoo zafascynowany tym, wsłuchiwał się w uderzenia jego serca.
Jongin niepewnie podniósł dłoń i pogłaskał go po głowie. Starszy chłopiec zacisnął swój uścisk na jego nagim ramieniu. Obaj leżeli tak przez chwilę, ciesząc się z tego, jak blisko znajdują się ich ciała, z tego, jakie ciepło wytworzyło się między nimi w tak krótkim czasie. W końcu obaj odeszli w objęcia Morfeusza, z uśmiechem na ustach.

Choć od jutra wszystko miało się zmienić.

Showcase okazał się ogromnym sukcesem. Wszystkie emocje nagromadzone przez ciężkie czasy trainee w końcu znalazły upust tego wieczoru. Łzy ukazały się w oczach każdego z chłopców a na twarzach zagościły ogromne uśmiechy, wyrażające niedowierzanie, widząc ilość fanów przybyłych tego dnia tylko po to, by ich zobaczyć. Uczucia były nie do opisania. Żaden z chłopców nie potrafił zasnąć tej nocy. Jongin i Kyungsoo przez całą noc rozprawiali o tym, słysząc, że w pokoju Baekhyuna i Chanyeola panuje dokładnie to samo.

Tydzień później nastał debiut EXO-K. Był to dla wszystkich chłopców także ogromny stres. Byli bardzo ciekawi reakcji ludzi na nowy album. Szokiem była liczba egzemplarzy zamówiona przed oficjalnym wydaniem go. Poczuli, jak ich marzenia zaczęły się spełniać. Czego chcieć więcej? Motywacja została im zapewniona.
Przed ich pierwszym występem na Inkigayo, Kyungsoo bardzo się zestresował. Nie przywykł jeszcze do kamer ani do tego, że będzie się przed nimi wypowiadał. Na szczęście całą sytuację uratował Junmyeon. Chłopcy później żartowali sobie z tego, przecież każdemu mogło zdarzyć się gdzieś po drodze zgubić pewność siebie, która była im wpajana. Kyungsoo wiedział, że zepsuł to, ale obiecał sobie, że już nigdy więcej nie popełni tego błędu. Wieczorem w dormie jednak przekonał się, że nie wszystkim z tego powodu było do śmiechu.
- Co się z Tobą dzieje, hyung? – zagadał Jongin, ściągając bluzę.
Kyungsoo zaśmiał się, ale gdy spojrzał na współlokatora i jego niechęć w oczach, jego entuzjazm przerodził się w nerwowy śmiech.
- Przecież wiem, że zepsułem. Nie musisz mi tego przypominać.
- Jak mogłeś zrobić coś takiego podczas naszego DEBIUTU? – Jongin skrzywił się i stanął naprzeciwko niego.
- Jongin…? – Kyungsoo spoważniał i spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.
- Wiesz, w jakim świetle wypadliśmy? Jezu… Co za fail!
Kyungsoo przełknął ślinę.
- Nie uważasz, że trochę przesadzasz? Już przeprosiłem chłopaków za to… Czemu się czepiasz?
Jongin usiadł na podłodze i ukrył twarz w dłoniach.
- To wszystko, to dla mnie za wiele, rozumiesz… Boję się… Boję się tego wszystkiego. Wiesz, czego ode mnie wymagają?
Kyungsoo słuchał.
- Żebym na występach ociekał seksem. Jak to w ogóle brzmi... To nie jest tak, że nie uczono mnie tego… Ale po prostu ciężko mi tak nagle… Eh, nie wiesz o co chodzi. Nie zrozumiesz – oparł głowę o ścianę i westchnął głęboko.
- Musisz do tego przywyknąć. Po prostu… Z czasem będzie lepiej.
- Przepraszam, Kyungsoo-ah. To wszystko ze stresu i presji. Zobacz, czego od nas oczekują. Nie wiem, czy słusznie. Nie wiem, na ile nas stać. Nie wiem, czy wszyscy jesteśmy gotowi.
Zaległa głucha cisza. Słychać było tylko jakieś krzyki Baekhyuna z jego pokoju. Przywykli do tego, on i Chanyeol zawsze byli w dormie najgłośniejsi.
Kyungsoo widział małego chłopca. Małego chłopca, którego zmuszono do tego, by dorósł w przyspieszonym tempie. Chłopca, który spełniając swoje marzenia, napotkał zbyt wyboistą drogę. Wstał i podszedł do Jongina, kucając obok niego i kładąc mu rękę na ramieniu.
- Początki na pewno będą trudne. Spotka nas jeszcze wiele rzeczy, z którymi będziemy musieli sobie poradzić. Cena sławy. Nikt nam niczego nie poda na tacy. Damy radę. Zrobimy to razem. Wytrwamy i staniemy się prawdziwymi idolami. Tak, jak o tym marzyliśmy.
Jongin podniósł na niego zmęczony wzrok.
- Razem – powtórzył Kyungsoo, uśmiechając się do niego i odgarniając mu włosy z twarzy.
Młodszy chłopak pokiwał głową, po czym zamyślił się. Zaraz po tym powrócił na ziemię i już znacznie bardziej ożywionym głosem, odparł:
- Chcę pójść do Shinwona! Nie byliśmy u niego, w domu dziecka już ponad miesiąc…
Oczy Kyungsoo zabłysły.
- Zróbmy to, póki jeszcze możemy. Później może być z tym problem.


Chłopcy zachowywali się jak zwykli koledzy z zespołu, choć czasem zupełnie nieświadomie dochodziło do lekkich interakcji, które bez problemu były wyłapywane przez fanki. Zaczęły się pojawiać ich wspólne zdjęcia w sieci, dziwne dopiski, a nawet pierwsze opowiadania. Choć o tym jeszcze nie wiedzieli. Pierwszym z chłopców, którzy dostrzegli reakcje fanek był Chanyeol.
- Nie wiem, czy widzieliście… Ale fanki chyba uważają, że zaczynacie robić fanserwis.
Kyungsoo i Jongin, zajęci przeglądaniem grafika, podnieśli powoli wzrok.
- Że co zaczynamy?
Chanyeol zrobił krok w tył i zaśmiał się.
- Wiecie, to w zespole normalne… Lu Hana i Sehuna już shippują.
Sehun przewrócił oczami.
- Fani…
- Hej to całkiem fajne! Jak się potrafi to robić oczywiście… - Baekhyun odezwał się, ale natychmiast zamilkł, bo wszedł akurat ich manager.
Kyungsoo odchrząknął i spojrzał na Jongina, ale nie zobaczył żadnej reakcji na jego twarzy czy też w jego gestach, więc sam też się rozluźnił.
- Kai, D.O. – odezwał się manager do chłopców.
Podnieśli na niego wzrok i wyczekiwali tego, co powie. Czego mógł chcieć akurat od nich dwóch?
- Więcej fanserwisu chłopaki. Korea was pokocha.

Chłopcy musieli się przespać z tą poradą, by następnego dnia rano zostać obudzonym przez wpadającego do ich pokoju Baekhyuna. Złapał Jongina za rękę i próbował wyciągnąć z łóżka.
- Choooodź, za trzy godziny wychodzimy na fansign.
Jongin zamruczał coś pod nosem. Nie był w stanie otworzyć oczu.
- Więc dlaczego już…
Kyngsoo obudził się przez hałas i podniósł się.
- Czemu tak wcześnie nas budzisz? – jęknął, przecierając dłonią lewe oko.
Baekhyun puścił rękę Jongina, który bezwładnie opadł na łóżko i przewrócił oczami. W tej samej chwili do pokoju wszedł Chanyeol.
- Całą noc z Channim myśleliśmy o tym fanserwisie, chcemy powiedzieć wam, co macie robić.
Jongin przewrócił się na drugi bok i przykrył głowę kołdrą.
- Fanki to pokochają… Dzielicie razem pokój, ty jesteś głównym wokalem, a tamten – wskazał niechętnie na Jongina – głównym tancerzem. Idealnie!
Chanyeol obserwował wszystko z błyskiem oka. Kyungsoo spojrzał na niego z politowaniem.
- Pomóż…
Raper natomiast pokręcił głową i odrzekł:
- Nie mów mi, że nie chcesz.
Jongin podniósł głowę, by spojrzeć na reakcję Kyungsoo na to, co powiedział Chanyeol. Postanowił jednak go uprzedzić i wziąć sprawy w swoje ręce.
- A niech cię Chanyeol – jęknął Jongin, wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
Baekhyun i Chanyeol przybili piątkę.

Kiedy dwójka śpiochów pojawiła się w salonie, był tam jeszcze tylko Sehun. Junmyeon musiał pojechać wcześniej do SM, na wezwanie managera.
- Nie wierzę, że udało się wam ich namówić – Sehun westchnął z założonymi rękoma. – Z kim ja mieszkam.
- Też kochamy cię Sehunnie – Baekhyun posłał mu buziaka w powietrzu, na co ten zrobił ironiczny uśmiech.
- Dobra, do rzeczy – westchnął Kyungsoo, siadając na kanapie. Jongin zrobił to samo obok niego, jednak po chwili odsunął się trochę, widząc, że niemalże stykają się ze sobą.
Odchrząknął.
Baekhyun zrobił kwaśną minę.
- Wstawaj – nakazał do Kyungsoo, po czym ten wykonał polecenie. – A ty – wskazał na Jongina – patrz i się ucz.
Baekhyun stanął za Kyungsoo i oparł się na niego, przytulając go. Później położył dłonie na jego biodrach i przesuwał nimi raz w górę, raz w dół.
- Skup się na tym, że Kyungie naprawdę ma niezłe ciało jak na chłopaka. Musisz lekko dawać do zrozumienia fanom, że to Ty jesteś władczy, że panujesz nad tym.
Sehun roześmiał się w głos, obserwując powagę na twarzach chłopaków.
- Ale jaja.
Jongin patrzył na chłopaków stojących przed nim i coś szarpało jego żołądkiem. Spojrzał na twarz Kyungsoo, na jego usta i schodził wzrokiem niżej, dostrzegając, jak seksownie wygląda w tym zwykłym podkoszulku i krótkich, luźnych spodenkach. Kiedy poczuł motylki w brzuchu, od razu zakłopotany oderwał wzrok i spojrzał gdzieś indziej.
- Ej, a może to wy we dwóch zróbcie fanserwis – skomentował Chanyeol zafascynowany tą sceną.
Baekhyun zmierzył go groźnym wzrokiem.
- Okej, już milczę – przełknął ślinę i spoważniał.
Kyungsoo był cały czerwony i nie miał odwagi podnieść wzroku, nie chciał patrzeć na chłopaka siedzącego przed nim.
- A po za tym, to przede wszystkim musisz – zaczął Baekhyun , ale urwał, widząc, że Jongin podnosi się i odchodzi.
- Dzięki za twój wysiłek, ale naprawdę… To nie dla mnie.
- JONGIN-AH! WRACAJ TU! – krzyknął zrozpaczony Baekhyun.
- No i wszystko poszło się… - westchnął Sehun, rozczarowany faktem, że widowisko dobiegło końca.
Kyungsoo usiadł na kanapie i zaśmiał się nerwowo.
- Dajcie mu spokój, jest śpiący.

Jongin nie był śpiący.
Wręcz przeciwnie, nie mógł być bardziej obudzony. Nie mógł znieść widoku Kyungsoo i tego słodkiego rumieńca na jego twarzy, w połączeniu z jego sylwetką. Ten na pozór codzienny widok jego współlokatora nie był już taki codzienny. Zdał sobie sprawę, że Kyungsoo niesamowicie pociągał go seksualnie. To tkwiło gdzieś w jego podświadomości od jakiegoś czasu, ale nie potrafił stawić temu czoła. Co teraz będzie?
Cholerny Baekhyun.

Szczególnie na występach, Jongin nie potrafił oderwać wzroku od jego bioder. Przeklinał stylistów za obcisłe spodnie, w których Kyungsoo prezentował się co najmniej nieziemsko. Ten drugi natomiast nie pozostał dłużny. Kyungsoo wiedział, że Jongin, a Kai to dwie różne osoby, ale jego sceniczna mimika, połączona z seksownymi uśmiechami i ruchami doprowadzała go do szału. Powtarzał sobie, by o tym nie myśleć i nie zwracać na to uwagi, lecz było to silniejsze od niego. Znacznie silniejsze. Nic wcześniej nie ustalając, ani nie uprzedzając, Jongin zaczynał wchodzić w przeróżne interakcje z Kyungsoo. Wkrótce było to dla nich normalne, choć w dormie nie zachowywali się już w ten sposób. Wśród tłumu czuli się bardziej bezpiecznie. Zostając sami, gdzieś te granice mogłyby runąć, a nie chcieli łamać swojego postanowienia.
Przebywanie sam na sam stało się momentami kłopotliwe.
Choć żaden nie dał po sobie tego poznać. Ani razu.
Doszło do tego, że Kyungsoo zawieszał się, patrząc na taniec przyjaciela i całkowicie odpływał. A w Internecie pojawiało się coraz więcej fanek tej dwójki.

Pewne zwyczaje nie uległy zmianie, nawet po debiucie. Kyungsoo był odpowiedzialny za rolę „matki” w dormie. Wszyscy zawsze szli do niego z każdym problemem natury codziennej, to on gotował, to on dbał o chłopców, to on sprzątał. A w tym towarzyszył mu Jongin.
Któregoś dnia, Kyungsoo przygotowując obiad, podśpiewywał sobie pod nosem, zamyślony.
Nagle ktoś objął go od tyłu. Wzdrygnął się najpierw ze strachu, a później czując ciepły oddech na swojej szyi.
- Hyung… - Jongin mruknął mu na ucho, przyklejając się niemalże do jego sylwetki. – Przepraszam, musiałem.
Kyungsoo odwrócił głowę w jego stronę i tym razem poczuł jego oddech na swoim policzku. W tym samym miejscu po chwili znalazły się usta młodszego chłopca. Delikatnie musnął jego skórę, a Kyungsoo wstrzymał oddech. Jongin przesunął miejsce pocałunków na szyję i ramiona. Jego przyjaciel zacisnął powieki i zupełnie nieświadomie jeszcze bardziej przylgnął do niego. Jongin zrobił smirk, składając pocałunki na jego szyi i ocierając się kroczem o jego tył. Kyungsoo westchnął, a Jongin spojrzał na jego twarz z profilu.
- Przestań – szepnął Kyungsoo, odchylając głowę do tyłu, odpływając w rozkoszy.
- Nie potrafię – przyznał chłopak, łaskocząc oddechem jego ucho.
Nagle obaj chłopcy usłyszeli, jak Junmyeon i Baekhyun zmierzają w kierunku kuchni, szybko więc przywrócili się do porządku i udawali, że nic się nie stało. Choć rumieńce na twarzy Kyungsoo nie chciały zniknąć tak łatwo. Stał na szczęście odwrócony tyłem do wyjścia, nie było więc tak trudno ukryć swojej zaczerwienionej twarzy.
Jongin usiadł przy stole, nie potrafiąc przestać uśmiechać się sam do siebie.
- Co na obiad? – spytał Junmyeon, zaglądając do garnka, z którego dochodziły cudowne zapachy. Zauważył wtedy rumieniec na twarzy chłopca. Położył dłoń na jego czole. – Kyungsoo-ah, jesteś rozpalony, marsz do łóżka po obiedzie i weź jakieś leki! Musisz się oszczędzać – nakazał troskliwy lider, klepiąc go po ramieniu ze zmartwionym spojrzeniem.
Kyungsoo posłusznie pokiwał głową, w tym samym momencie Jongin, zajadający jakąś przekąskę, zaśmiał się, udając, że się krztusi. Ale nie podnosił wzroku.
Tymczasem Baekhyun obserwował ich uważnie i kręcił głową.
W powietrzu unosiło się coś więcej, niż zapach kurczaka na ostro.

= = = 

Jongin schudł. A Kyungsoo zaczął się martwić o niego, bo widział, że coś z nim jest nie tak. Przemęczał się, spędzając niemalże całe dnie i noce na próbach. A gdy już dostawał wolną chwilę, spędzał ją w swoim rodzinnym domu. Kyungsoo nie pytał. Nie chciał wywierać presji. Jedyne, co mógł zrobić, to zadbać o niego tak, jak mama Jongina zadbałaby o niego, gdyby mogła.
Choć nie był nawet w małej części odpowiednikiem mamy. Nie był aż tak doskonały.


Któregoś dnia, niosąc tancerzowi drugie śniadanie do sali ćwiczeń, Kyungsoo minął się z Haerim.
- Hej – uśmiechnął się do niej.
- Wasz ostatni występ był genialny. Uwielbiam twój głos – znalazła się blisko niego.
Kyungsoo odsunął się lekko.
- Cieszę się. Zapraszamy częściej! – uśmiechnął się z zakłopotaniem i wszedł do sali.
- Cześć, widziałem, że była tu Haerim?
Jongin nie odpowiedział nic. Stał bez wyrazu i patrzył na swoje odbicie w lustrze. Nie pofatygował się nawet, by spojrzeć w stronę gościa.
- Jongin? – Kyungsoo zmarszczył brwi, a uśmiech natychmiast spełzł mu z ust.
Tancerz włączył muzykę bez słowa i skupił się na swoim tańcu.
Starszy chłopak położył zapakowane drugie śniadanie na szafce, zrobił smutną minę i wycofał się do drzwi. W tym samym momencie muzyka ucichła.
Kyungsoo zatrzymał się, ale nie odwrócił się w jego stronę.
- Dzięki, nie musiałeś.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Wiesz, że nigdy nie robię tego z przymusu.
- Nie potrzebuję niańki, Kyungsoo. Potrafię sam o siebie zadbać. Nie rób tego więcej. A teraz chcę zostać sam.
Jedyne, na co było stać wokalistę, to pokiwanie głową. Wyszedł szybkim krokiem i powoli zamknął za sobą drzwi. Tuż za nimi osunął się na podłogę i ukrył twarz w dłoniach. Tak bardzo bolało. Tak bardzo tęsknił. Chciał się z nim tylko zobaczyć, chciał pokazać mu, że bez względu na wszystko on zawsze jest przy nim. Dlaczego nagle zaczęło się to zawalać… Co było tego przyczyną?
I nagle przed oczami stanęła mu sylwetka młodej dziewczyny, która odegrała swoją rolę w przeszłości Jongina. Czyby znów chciała namącić w głowie swojemu byłemu chłopakowi? A może już to zrobiła? A może Jongin musi sobie przemyśleć pewne sprawy?
Kyungsoo się bał.
Był przerażony.
Nie teraz, kiedy są razem w zespole.
Nie zniesie kolejnych ciosów.


Promocja szła im bardzo dobrze, dzięki ciężkiej pracy i pozytywnemu myśleniu. Zdobywali coraz więcej fanów i czuli się coraz bardziej pewnie na scenie. Kiedy ich długi okres promocji dobiegł końca, postanowili zrobić sobie imprezę. Nawet managerowie postanowili pobawić się z nimi pod warunkiem, że nie pisną ani słowa przełożonym.
Cóż, zaufanie do własnych „dzieci” – bo tak ochrzcili managerowie swoich podopiecznych – jest bardzo ważne.
Wzajemne korzyści znowu górą.
Jongin siedział podpity na kanapie razem z Lu Hanem, który tego samego dnia razem z całym EXO-M wrócił z Chin.
- Jak tam?
- Męcząco – odparł Lu Han, popijając sok pomarańczowy. – I boję się trochę. Chociaż to mój rodzinny kraj… A może właśnie dlatego?
Jongin otoczył chłopca ramieniem i westchnął.
- Widzę, że my wszyscy najbardziej boimy się właśnie spełnienia swoich marzeń.
Lu Han uśmiechnął się pociesznie i oparł się o przyjaciela.
- We are one, nie zapominaj. Pieprzyć wszystko, mamy swoje wsparcie i tym wygramy wszystko.

Było już bardzo późno i impreza dobiegała końca, kiedy nagle do ich domu wkradła się Haerim.
Chłopcy siedzieli na kanapie i już niewielu z nich kontaktowało. Kyungsoo prowadził burzliwą dyskusję z  Baekhyunem, kiedy nagle coś przykuło jego uwagę. Był już dość pijany, więc zanim odwrócił głowę i jego mózg zarejestrował, co widzi, minęła dłuższa chwila.
Zobaczył postać dziewczyny i Jongina, wychodzących z pomieszczenia. Jego Jongin. I Haerim.
- Poczekaj, zaraz wrócę – wybełkotał Kyungsoo, po czym podniósł się i chwiejnym krokiem poszedł w kierunku drzwi. W powietrzu mieszał się zapach alkoholu i jedzenia, a on, będąc pijanym odczuwał je z podwójną mocą. Cóż, podwójnie też widział.
Doczłapał się do drzwi i spróbował przywrócić choć trochę swój trzeźwy umysł. Przez chwilę zawahał się, zanim nacisnął na klamkę. Ale w końcu zrobił to i powoli wyjrzał przez nie, ale nie widząc wystarczająco dobrze, wyszedł zza nich.
Ku jego oczom ukazała się dwójka osób stojących blisko siebie i rozmawiających. A może to Kyungsoo w swoim umyśle widział, że stali bliżej siebie niż powinni? Może właśnie to chciał zobaczyć? Może szukał pretekstu, by zranić się samoczynnie i odsunąć od siebie cały ten cyrk? Tak właśnie wtedy myślał. Nie myśląc racjonalnie, chciał odsunąć się od Jongina tak, jak to tylko możliwe. Uniknąć bólu, a zarazem wbijając sobie nóż w serce, w płuca. Nie mógł oddychać.
- Kyungsoo, hej! – odezwała się Haerim, posyłając mu szczery uśmiech.
- Co tu robisz? – spytał, nie witając się nawet. – Ktoś cię tu zapraszał?
- Przyszłam, żeby…
- Kyungsoo, możesz wrócić do środka? – odezwał się chłodno Jongin, patrząc pod nogi.
Kyungsoo utkwił w nim swój wzrok.
- Każesz mi zostawić was samych? – odezwał się w końcu, a łzy napłynęły do jego wielkich, lśniących oczu.
- Interpretuj to jak chcesz.
Kyungsoo zrobił dwa kroki w tył i prawie potknął się o schodek.
Ale przecież chciałeś tego, Do Kyungsoo.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, spojrzał jeszcze raz na zdezorientowaną Haerim, po czym tak szybko, jak tylko pozwalały mu na to nieskoordynowane ruchy, wrócił do pokoju, zamknął za sobą drzwi i usiadł przy nich, a łzy w końcu spłynęły mu po policzkach.
Tak bardzo nienawidził tego zgiełku w jego głowie, w jego sercu.
Tak bardzo nienawidził swoich uczuć.
Tak bardzo nienawidził Kim Jongina.
Ucierpiał już tyle razy, że nawet nie potrafił zaufać temu człowiekowi. Nie potrafił wyznać tego, co czuje. To wszystko doprowadziło do tego, że stał się masochistą.
I dlaczego, do cholery, nie przybiegł za nim? Dlaczego nie przeprosił? Dlaczego nie mógł być…
Z nim.
Kyungsoo do późna nie mógł zasnąć i czekał, aż jego przyjaciel wróci. A nastąpiło to dopiero dwie pełne godziny później. Wszedł cicho, wziął swoje rzeczy, po czym poszedł do łazienki. Kyungsoo miał w głowie milion rzeczy, które chciałby mu powiedzieć. Które chciałby mu powiedzieć, jako trzeźwy on. Po alkoholu stawał się kimś zupełnie innym... Jongin znał go doskonale.
Usiadł na łóżku i obserwował krążącego po pokoju Jongina, który właśnie wrócił z łazienki.
- Przepraszam – to jedyne, co zdołał z siebie wydusić.
- Już nigdy więcej nie pozwolę ci wkraść się w moją prywatność, czy w moje życie, dopóki mi nie zaufasz – odrzekł Jongin, siadając na swoim łóżku i patrząc na niego z bólem na twarzy. – Jestem już zmęczony. Skupmy się póki co tylko na życiu zawodowym, dobra? Na tym, by dawać z siebie wszystko.
Kyungsoo podniósł na niego wzrok.
- Wkradać się…? Co ty w ogóle mówisz? – jęknął, łapiąc się za głowę.
- Nie możemy przed fanami pokazywać tego, że coś nie gra – odrzekł niewzruszony Jongin, zupełnie nie reagując na zachowanie tego drugiego.
Kyungsoo wyprostował się i spojrzał w sufit.
- Nie odzywasz się do mnie. Unikasz przebywania w moim towarzystwie. Olewasz mnie zupełnie. Bez słowa wyjaśnienia. Nie jestem twoją pierdoloną zabawką! Odrzucasz mnie kiedy chcesz, przygarniasz kiedy chcesz. Kiedy to się skończy, Jongin? – to ostatnie zdanie wypowiedział niemalże szeptem. Łzy płynęły mu po policzkach. Jongin po raz pierwszy widział go w takim stanie.
- Głupi D.O.. Głupi Do Kyungsoo. Jak zwykle tylko wykorzystywany. Sądziłem, że mam dla ciebie większą wartość. Myślałem, że coś dla ciebie znaczę… Jeśli się myliłem, wybacz, ale tak to odczuwałem. Pozwalałeś mi to właśnie tak odczuwać. Czułem się najbliższą ci osobą. Czułem ciepło w moim sercu. Jest mi cholernie źle z tym, co się dzieje od dwóch tygodni. Nie potrafisz sobie tego nawet wyobrazić.
Kyungsoo kompletnie się załamał. Siedział z głową ukrytą w dłoniach, aż dostał dreszczy.
- Potrafię – odezwał się w końcu ten drugi, a łzy błyszczały w jego ciemnych oczach. – Nie siedzisz w mojej głowie, ani w sercu. Nie traktuj mnie jak człowieka z kamienia. To naprawdę niczego mi nie ułatwia.
Kyungsoo westchnął głęboko i położył się. Nie chciał patrzeć na twarz współlokatora. Odczuwał silniejszy ból, niż gdyby miał kaca. Ból w klatce piersiowej. Ból w sercu.


Jongin poza pracą przebywał głównie z Sehunem, bądź z Taeminem. A gdy Lu Han był w Korei, dołączał do niego i Sehuna. Często też wychodził gdzieś z Baekhyunem czy Yixingiem. Przywykł już do tego, że są gwiazdami, że prywatności mogą zażyć jedynie we własnym dormie bądź w rodzinnych domach. Nauczył się z tym żyć, choć sądził, że zajmie mu to więcej czasu. Kyungsoo w tym czasie zbliżył się bardzo do Chanyeola i świetnie się z nim dogadywał. Z Baekhyunem też, a więc gdy znaleźli się we trójkę, byli nie do przyjęcia w dormie. Jongin w obecności Kyungsoo przechodził jak cień, niezauważalny. Odzywali się do siebie normalnie, na próbach dogadywali się jak zwykle.

= = =

Nadszedł wyjazd do Tajlandii. Tam Jongin postanowił pokazać fanom trochę fanserwisu. I całkiem nieźle mu to wyszło. Kyungsoo przeszedł przez burzę emocji, nie mógł się na niczym skupić, jego ciało miękło od każdego dotyku Jongina. Choć wiedział, że zarówno to, jak i wszystkie inne zbliżenia są tylko na pokaz, dla fanów. Ostatnie tygodnie sprawiły, że był świadom tego, że nic się za tym nie kryło, choć bardzo by tego chciał.
Zbyt mocno tego chciał.
Kiedy wracali razem w vanie do swojego hotelu, Jongin ukradkiem trzymał się z nim za ręce. Spojrzał na niego, ale nie powiedział nic, uśmiechnął się tylko. Kyungsoo odczuł, że podczas tego wyjazdu wrócił jego dawny Jongin.
Choć na chwilę.
Był masochistą, lecz zbyt mocno mu na nim zależało.
Po raz pierwszy w życiu odczuł, że będzie dobrze. Głównie dlatego, że chciał, by tak było. Może czas najwyższy zaufać? Minęło już trochę czasu… Może czas wyjaśnić sobie, to co się stało?

- Jest jest dwuosobowy pokój z jednym łóżkiem– odrzekł Wu Fan. - Kto go bierze?
W tym samym momencie wzrok Kyungsoo powędrował w stronę Jongina, który już patrzył w jego stronę.
- My z Kyungsoo zaklepujemy! – odezwał się nagle Baekhyun. Kyungsoo zrobił wielkie oczy.
- Zaklepujemy?
- Jasne! Hej, z kim będziesz miał więcej rozrywki niż ze mną!
Jongin zmrużył oczy.
Rozrywka.
W nocy się śpi, a nie poszukuje rozrywki.
- Idziesz do nas Jongin? – spytał Sehun, kładąc rękę na ramieniu Lu Hana, by pokazać, z kim będą w pokoju.
- Jasne – odrzekł radośnie Jongin, uśmiechając się do kumpli. Spojrzał na Kyungsoo, który patrzył ze słabym uśmiechem na Baekhyuna.
Kiedy wszyscy położyli się spać, Jongin po cichu wyszedł ze swojego pokoju i cichutko przeszedł przez korytarz. Zatrzymał się przed drzwiami pokoju, który dzielili Kyungsoo i Baekhyun. Nacisnął klamkę, by sprawdzić, czy uda mu się wejść. Drzwi były otwarte. Jongin uśmiechnął się sam do siebie.
Kyungsoo wiedział.
Świecił sobie lekko telefonem, ale tak, by nie kierować strumienia światła na twarze chłopców. Przyjrzał się sylwetkom leżącym na łóżku. Z brzegu spał Kyungsoo.
On wiedział.
Jongin zbliżył się powoli i uklęknął koło niego. Patrzył na niego przez chwilę w półmroku, po czym pogłaskał go po policzku. Kyungsoo otworzył oczy i nawet nie drgnął z zaskoczenia. Patrzył spokojnym wzrokiem na twarz chłopaka i uśmiechał się.
- Wiedziałem, że przyjdziesz.
Na twarzy Jongina pojawił się uśmiech od ucha do ucha.
- Chodź ze mną.
- Gdzie?
- Na dół, na basen.
Kyungsoo podniósł głowę.
- Ale przecież…
- Jesteśmy VIPami. Możemy tam wejść.
Kyungsoo ziewnął.
- Nie chcę budzić Baekhyuna, muszę…
- Nic ze sobą nie bierz.
- Jongin…
- Nie marudź! – chłopak nakazał cichym głosem.
- Mhm… - Kyungsoo ziewnął po raz kolejny. – Muszę się rozbudzić.
Jongin wstał i podał Kyungsoo dłoń. Ten przez chwilę patrzył na nią, po czym chwycił się jej tak mocno, jak pozwalały mu wtedy na to siły. Powoli wstał z pomocą młodszego chłopaka i już znajdował się na jego plecach.
- Co robisz?!
- Jeśli nie czujesz się na siłach by iść, zaniosę cię.
- Głupek – skomentował Kyungsoo przytulając się do niego mocno. – Szkoda, że nie możemy się teleportować, co jest z twoją mocą?
- Przy tobie nawet ona odmawia posłuszeństwa.
Kyungsoo czuł się nadal senny, czuł się wręcz jak we śnie. Ciepło Jongina było jak sen. Tak cudowne i nierealne. Jongin był jak sen. Jak piękny sen, który powoli stawał się rzeczywistością. Lecz on nadal nie mógł uwierzyć. Był przerażony faktem, że może się z niego obudzić.
Łatwiej się dotyka rzeczy materialnych.
Kiedy znaleźli się już na basenie, Kyungsoo stał, przecierając oczy.
- Czemu mnie tak męczysz, Jongin-ah! – jęknął, robiąc kilka kroków do przodu.
Jongin patrzył na niego przez chwilę. Skoncentrował się na jego zaspanej twarzy, smukłych ramionach, drobnych biodrach. Miał na sobie tylko koszulkę i bokserki. Dopiero po jakimś czasie wyrwał się sam z zamyśleń. Trwało to może dziesięć sekund, może trzy minuty, może godzinę. Nieważne. Nie chciał stracić ani chwili, w której Kyungsoo był w zasięgu jego wzroku.
- Przepraszam cię – odrzekł poważnym tonem. – Musiałem sobie przemyśleć pewne rzeczy. Potrzebowałem odizolowania się od wszystkiego.
- Nawet ode mnie? – spytał ze smutkiem Kyungsoo.
- Zwłaszcza od ciebie – przyznał Jongin.
- A co chciałeś sobie przemyśleć? – spytał Kyungsoo, choć wcale nie spodziewał się jakiejkolwiek odpowiedzi. Jongin lubił unikać opisywania swoich problemów.
Wtedy właśnie Kyungsoo również nie sądził, że wypowie się na ten temat.
I tu się zdziwił.
- Chciałem dowiedzieć się, kim tak naprawdę dla mnie jesteś – odparł od razu młodszy chłopak. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- I? – Kyungsoo nie dał za wygraną i drążył dalej. Cieszył się, że w pobliżu była woda w basenie, w razie czego zimny prysznic a nawet kąpiel byłaby wskazana.
- Dużo rozmyślałem nad wszystkim… Mam w życiu rodzinę, taniec, ten zespół, który jest dla mnie jak rodzina… I ciebie – powiedział Jongin, robiąc jeden krok naprzód. – Nie potrafię bez ciebie funkcjonować Kyungsoo. Nie potrafię bez ciebie niczego zrobić dobrze. Musisz być przy mnie. Byłeś moją drabiną na szczyt, to dzięki tobie udało mi się, dzięki tobie było to znacznie łatwiejsze. Dzięki twojej trosce i opiece. Dzięki tobie otworzyłem się na innych. Pomogłeś mi, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo. Teraz czas na mnie. Jestem tutaj, do twojej dyspozycji i możesz zrobić ze mną, co chcesz. Jeśli chcesz mnie uderzyć – śmiało. Jeśli chcesz mnie przekląć – nie zastanawiaj się. Zasłużyłem na to i przyjmę wszystko dzielnie, jak mężczyzna. Bo byłem gnojkiem, sprawiając ci ból. Nienawidzę ranić ludzi, którzy są dla mnie ważni.
Kyungsoo zamknął oczy.
- Ty idioto… - jęknął i podszedł do niego, mocno go przytulając. – Nawet nie wiesz, ile razy chciałem cię uderzyć, czy przekląć, wrzucić do rzeki Han, wysłać w kosmos, czy dać rekinom na pożarcie.
- Czy to znaczy, że mi wybaczasz? – Jongin uśmiechnął się.
- Nie do końca – westchnął Kyungsoo i popchnął go tak, że wpadł on do basenu, pociągając za sobą tego drugiego.
Po chwili obaj byli już w basenie, Kyungsoo drżał z zimna.
- Omo – jęknął Jongin. – Aż tak ci zimno?
Kyungsoo już praktycznie rozbudzony, pokiwał głową.
Jongin zaśmiał się i podpłynął do niego. Był bardzo blisko.
- A teraz? – szepnął mu na ucho.
- Bez zmian.
Kyungsoo poczuł w tym momencie na całym swoim ciele jeszcze większą gęsią skórkę.
- A teraz…?
Jongin był zbyt blisko. Przylegał do niego całym ciałem. Patrzył z blaskiem bijącym z przymkniętych oczu na jego usta.
- Hyung… - westchnął, oddychając głęboko i ocierając się o jego ciało, kiedy poczuł się jak porażony prądem. – Czuję to…
Kyungsoo wstrzymał oddech, nie potrafił wytłumaczyć, jak bardzo go pragnął w tej chwili. Pocałował go delikatnie w usta, a potem znacznie mocniej. Jongin czuł pod wodą na swoim ciele wybrzuszenie w bokserkach Kyungsoo.
- Hyung – jęknął, tym razem oblizując usta chłopca i przylegając do niego jeszcze bardziej.
- Jongin-ah – mruknął seksownym, błagalnym głosem Kyungsoo, ciskając w niego kolejną serią pocałunków. Całowali się bardzo długo, kiedy w końcu oderwali od siebie, Jongin patrzył mu głęboko w oczy.
- Nie ma takiej siły, która by mi kazała z ciebie zrezygnować.
Starszy chłopak uśmiechnął się i dał mu ostatniego całusa, po czym odsunął się i ochlapał go wodą.
- Chcesz wojny?! – zaśmiał się Jongin, próbując udać groźny ton.

Spędzili pół nocy na chlapaniu się wodą, całowaniu się pod nią, wygłupach. Drugie pół na suszeniu się. Prawie nad ranem Jongin odprowadził Kyungsoo pod pokój.
- Mamy trzy godziny do pobudki – westchnął Jongin. – Ale przynajmniej dobrze się bawiliśmy.
- No i nie pozwoliłeś mi spać z Baekhyunem – Kyungsoo udał, że jest obrażony.
- Jestem jedynym, z którym możesz sypiać – przyznał pewnym tonem Jongin.
Kyungsoo zaczerwienił się, z powodu dwuznaczności jego wypowiedzi.
- To znaczy… - Jongin uśmiechnął się zakłopotany. – W sensie, spać.
Na co ten już tylko przytaknął, szybko się pożegnał i zamknął za sobą drzwi.
Przerażał go fakt, że przez chwilę chciał sobie wyobrazić siebie i Jongina.
W łóżku.
Tego nie przewidywał scenariusz jego życia – z pewnością.

= = =

Ciężka praca zaowocowała pierwszymi nagrodami, które wspólnie z ogromną dumą odbierali. Warte one były łez, wzruszeń, smutków, radości. Po tych wszystkich latach, było to niczym ukoronowanie, najcudowniejsze osiągnięcie. Byli wniebowzięci. Wszystko układało się tak, jak chcieli. Fani pisali do nich cudowne listy, pokazując swą miłość i oddanie.
Kyungsoo nawet zdarzyło się być zazdrosnym o niektóre fanki, na co Jongin jeszcze bardziej podsycał atmosferę, zachwycając się w głos.
Wszyscy chłopcy w zespole zdążyli zauważyć już, że coś między nimi jest, ale nie komentowali tego w żaden sposób. Dopiero, kiedy dochodziło do niezręcznej sytuacji, Jongin i Kyungsoo obsypywani byli różnymi komentarzami. Oczywiście wszystko było na żarty.
W Korei także mnóstwo osób shippowało tę dwójkę, z ciekawości Kyungsoo nawet pokusił się o przeczytanie fika. Jongin przez kilka kolejnych dni słuchał cytatów z tego.
Lubili się wzajemnie denerwować.


Któregoś dnia Jongin i Kyungsoo przemycili do pokoju dwie butelki wina, do filmu. Nie mogli zdecydować się, co obejrzeć, w końcu padło na jakąś komedię. Ostatnim razem filmem oglądanym przez nich była  Incepcja, teraz do wina woleli obejrzeć coś „lżejszego”. Okazało się, że to komedia romantyczna.
Co w gruncie rzeczy nie miało znaczenia.
Wino dość szybko uderzyło im do głowy, a skutkowało to tym, że od niewinnych pocałunków przeszli do tych mocniejszych, a w końcu film przestał się liczyć. Kyungsoo wylądował u Jongina na kolanach i błądził dłońmi w jego bujnych włosach, ocierając się o krocze tego drugiego. Zaśmiali się we dwóch, ale starali się być cicho, ponieważ wszyscy byli w dormie.
- Nie mogę już tak dłużej – przyznał Jongin, patrząc na chłopaka. – Chcę móc cię dotykać… Chcę być blisko… Chcę cię czuć.
Bez zastanowienia zaczął rozpinać mu rozporek, a ten drugi całował jego usta, nos, policzki.
- To chyba wykracza poza fanserwis, panie Kim? – Kyungsoo musnął go wargami.
- To już zaawansowany level. KaDi level – uśmiechnął się i pocałował go namiętnie, wędrując dłonią do jego rozporka i chwytając to, co znajdowało się pod jego bokserkami.
Obaj westchnęli, a Kyungsoo odchylił głowę, opierając się własnymi dłońmi o kolana Jongina. Poczuł gęsią skórkę i natychmiast mnóstwo wyobrażeń napłynęło mu do głowy. Chciał ściągnąć z niego ubranie i pozwolić ze sobą zrobić Jonginowi co tylko zechce.
Jongin przygryzł wargę i obserwował reakcję starszego chłopaka.
W tej chwili zapomnienia nie zorientowali się, że nie są sami, a telewizor włączony jest niemalże na pełny regulator.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Był to Junmyeon.
- Hej, ściszcie to! – odkrzyknął lider.
Kyungsoo zrobił wielkie oczy i szybko sięgnął po pilota.
Jongin zaśmiał się, nie puszczając członka Kyungsoo i pieszcząc go jeszcze bardziej intensywnie, po czym objął mocno chłopaka.
- Przynajmniej zapukał!



Kolejna jesień zawitała w Korei, wyjątkowo chłodna i ponura. Korony drzew bardzo szybko z czerwieni i pomarańczy zamieniły się w konary pozbawione liści. Słońce bardzo często chowało się za chmurami, wiatr był silny. Ludzie szybko łapali przeziębienie. Dlatego każdy z nich musiał na siebie uważać.
Kyungsoo dbał, by każdy z nich zawsze zjadał odpowiedni obiad, ciepło się ubierał i brał witaminy. Chłopcy trochę narzekali na jego „matkowanie”, ale w gruncie rzeczy kochali go właśnie takiego, jakim był.
Jongin postanowił pozostałą jedenastkę zaprosić na obiad do swojego rodzinnego domu. Jego mama była dla nich szczególnie miła, a tata chwalił ich talent i mówił, że od początku pokładał w nich ogromne nadzieje. Siostry Jongina natomiast bardzo chętnie zagadywały chłopców, czasem nawet zdradzając upokarzające fakty z życia ich brata, na co Jongin odpowiadał jękiem: „Yah! Noona… Przestań!”. Jongin całe EXO uważał za swoją bliską rodzinę, a możliwość chociażby zjedzenia wspólnego obiadu z nimi i swoją biologiczną rodziną było jak spełnienie jego marzeń. Mamie najbardziej spodobał się Wu Fan. Tata natomiast świetnie dogadywał się z Junmyeonem. Siostry zagadywały Kyungsoo, którym szczególnie przypadł on do gustu, aż w końcu Jongin odparł do nich:
- Nie pozwalajcie sobie na zbyt wiele. On już jest zajęty.
On już jest zajęty.
Już jest zajęty.
Kyungsoo patrzył na niego z niedowierzaniem a jednocześnie spokojem w oczach. Kiedyś oddałby wszystko za tę chwilę. A teraz tak po prostu się to działo. Był najszczęśliwszym mieszkańcem exoplanety na tej Ziemi.



Tuż przed świętami chłopcy opuścili dorm, Kyungsoo musiał zostać dzień dłużej przez lekcje śpiewu. Poprosił więc swojego współlokatora, żeby został razem z nim.
Tego dnia Jongin rankiem także odwiedził rodzinę, a następnie, nawet nie wracając do dormu, postanowił zabrać Kyungsoo do kina. Sam fakt, że będą musieli wchodzić tam w pewnych odstępach czasu, nie był zbyt przyjemny.
- Ale na pewno nie będzie cię w domu wcześniej? – dopytywał się smutno Kyungsoo .
- Niestety… Nie dam rady. A czemu pytasz?
- Po prostu, bo nie wiedziałem, czy robić obiad…
- Wieczorem coś zjemy hyung – odpowiedział Jongin.
- Mhm.
- Hyung?
- Hm?
- Miło usłyszeć twój głos, od razu zrobiło mi się cieplej, stojąc na tym mrozie… - odrzekł Jongin, zdając sobie sprawę, że praktycznie nie czuje zimna, kiedy tylko usłyszał barwę jego głosu.
- Głupek – skomentował Kyungsoo i rozłączając się miał na twarzy szeroki uśmiech.

Kiedy wrócili z kina, Jongin w drodze do pokoju złapał Kyungsoo za rękę.
- Zaczekaj chwilę.
Kyungsoo uniósł brwi w górę.
- Dziękuję… Dziękuję za to, że z tobą jest jak w domu.
Chłopak uśmiechnął się, wspiął się na palce i pocałował go w policzek, a Jongin roześmiał się.
- Poza tym, znaj moją dobroć, że zostałem z tobą tu dziś – zarechotał.
- Jesteś cholernym egoistą – Kyungsoo udał oburzonego. Po chwili spoważniał. – Więc dlaczego musiałem zakochać się właśnie w tobie?
Zapadła między nimi cisza. Żaden z nich nie wiedział, kiedy te słowa padną. Nikt nie przypuszczał, że akurat tego dnia.
Jongin przyciągnął do siebie zarumienionego Kyungsoo, który chyba sam nie spodziewał się wypowiedzieć tego, co właśnie padło z jego ust.
Pocałował go mocno w usta, a Kyungsoo odwzajemnił pocałunek. Kiedy oderwali się od siebie, starszy chłopak zaczął rozpinać swoją koszulę i kierować Jongina w stronę ich pokoju, który znajdował się kilka metrów od nich. Był to impuls, a zarazem przemyślana decyzja. Sprzeczności w ich kontaktach były codziennością.
- Kyungsoo…
Gdy znaleźli się w pokoju, niższy chłopiec powoli kładł się, nieśmiało całując wargi Jongina, pociągając go za sobą na łóżko.
Jongin przylgnął do niego całym ciałem, po czym językiem poprosił Kyungsoo, by ten rozwarł swoje usta. Ten zadrżał pod tym wrażeniem i pocałował Jongina mocniej. Zatopili się na długo w pocałunku, przylegając do siebie coraz bardziej, oddychając coraz ciężej. Jongin uniósł się na łokciach i przesunął się tak, że znajdował się już nad Kyungsoo, a swoje dłonie zatopił w jego kruczoczarnych włosach. Starszy chłopiec błądził dłońmi najpierw po ramionach młodszego, przesunął je na talię, następnie chwycił dół koszulki Jongina i próbował ją ściągnąć.
Jongin oderwał na chwilę swoje zaczerwienione od pocałunków usta od warg Kyungsoo i spojrzał na niego pytająco. Starszy chłopiec nie odpowiedział nic. Patrzył jedynie na niego z powagą i spojrzeniem pełnym burzliwych, targających nim emocji. Od strachu, po pożądanie. Od niepewności, po pełne zaufanie. Ale było w nich coś jeszcze. Coś, czego Jongin nie mógł przeoczyć, ale nie umiał też wytłumaczyć. Głośny krzyk, tęsknotę, pragnienie, błaganie o niego. Zobaczył to. Zobaczył oddanie i szczerość. Zakochał się wręcz w tej chwili, była tak magiczna.
Nachylił się do niego i jeszcze raz musnął wargi Kyungsoo, po czym pozwolił mu zdjąć z siebie koszulkę. To samo też pozwolił zrobić z jego górną częścią garderoby.
Później był już tylko jeden wielki chaos, namiętność, zgiełk, ocierające się o siebie sylwetki. Niedługo też zajęło im pozbycie się spodni, zostali w samej bieliźnie. Temperatura narastała. Pocałunki składane na całym ciele pozostawiały piekący od pożądania ślad. Tym razem to Kyungsoo z całą swoją mocą położył Jongina na plecach i zaczął wędrować ustami coraz niżej, powodując gęsią skórkę na całym jego ciele. Kiedy zbliżył się do jego bielizny, poczuł, że jest on już podniecony, więc bez chwili wahania sięgnął ręką i dotknął jego członka, po czym postanowił sprawić mu przyjemność i wykonywał na nim coraz szybsze ruchy ręką. Podniósł się i w tym samym czasie pocałował Jongina mocno w usta. Ten wyginał się z podniecenia i ściskał Kyungsoo w pasie.
Po dłuższej chwili Kyungsoo sam ułożył się na plecach, spojrzał na Jongina, chwycił jego dwa palce, włożył je sobie do buzi i naślinił je. Było to dla Jongina również niesamowicie podniecające, więc oblizał swoje usta i patrzył na niego nieprzytomnym spojrzeniem. Nie spodziewał się jednak tego, co zrobi Kyungsoo.
Chłopak wyjął z buzi jego palce i powędrował nimi przez swoją klatkę piersiową, brzuch, pępek, aż dotarł do bielizny i zanurzył je w niej, zatrzymując swoją własną dłoń wraz z jego palcami dopiero przy swoim wejściu. Wziął głęboki wdech i wydech, po czym zamknął oczy, by chwilę później otworzyć je znów i napotkać wzrok Jongina. Młodszy chłopak zmarszczył brwi, a w jego oczach pojawił się strach, niepewność, lęk.
Naprawdę tego chcesz?
Jongin cofnął rękę.
- Nie skrzywdzę cię – odrzekł pewnie, Kyungsoo jednak nie dał za wygraną.
- Wiem. I dlatego ci ufam.
Jongin patrzył w oczy chłopaka, uśmiechnął się lekko i poczuł nagły, ogromny przypływ uwielbienia do niego. Nie odrywając wzroku, posłał jeszcze jedno pytające spojrzenie, a gdy dostał milczące potwierdzenie, wszedł w niego jednym palcem. Kyungsoo łzy napłynęły do oczu, wyższy chłopak złożył więc pocałunek na jego ustach, czekając, aż przestanie drżeć. Wtedy zaczął poruszać palcem, a po chwili dołączył do niego kolejny. Kyungsoo zajęczał z bólu, a Jongin nie potrafił znieść cierpienia chłopca. Uniósł nieco głowę i zmusił go do patrzenia mu w oczy, na co ten po chwili przystał. Chciał mu pokazać, że są w tym razem, że chce podzielać jego ból. Kiedy dołączył do niego trzeci palec, Kyungsoo przygryzł wargi, ale po chwili się rozluźnił.
Gdy Jongin usunął swoje palce z wejścia chłopaka, powędrował niżej swoimi ustami, całując jego klatkę piersiową, brzuch, uda, muskając wargami jego członka i powrócił do poprzedniej pozycji, gdzie znajdował się nad Kyungsoo. Drżenie starszego chłopca, jego przyśpieszone oddechy i wyginanie się wystarczyło, by Jongin nadal był twardy. Powoli umiejscowił się między nogami Kyungsoo i przyłożył swojego członka do jego wejścia, a ten wstrzymał oddech.
Jongin nachylił się i obdarowywał pocałunkami Kyungsoo, kiedy bardzo powoli i niesamowicie delikatnie wchodził w niego. Starszy chłopak jęknął z bólu i wykrzyknął jego imię, które sprawiło, że oczy Jongina zaszkliły się i przyłożył swoje czoło do jego czoła, po czym odnalazł jego dłoń i splótł ich palce razem.
Kiedy Kyungsoo już nieco się uspokoił, tancerz pchnął swego członka nieco głębiej i zaczął powoli się poruszać. Obserwował mimikę swojego kochanka, a gdy zobaczył, że na jego twarzy nie maluje się już ból, a grymas rozkoszy, uśmiechnął się sam do siebie i zaczął wykonywać coraz pewniejsze pchnięcia.
Kyungsoo wił się pod nim, wbijał swoje paznokcie w jego plecy, zostawiając na nich czerwone smugi. Zaciskał wargi, po czym otwierał je, by wydawać jęki na przemian z przerywanymi słowami podniecenia. Młodszy chłopak odchylił głowę w rozkoszy, czując na swoim członku ciepło Kyungsoo. Poruszał się w nim coraz szybciej, wytwarzając między nimi naelektryzowane pole. To było najbardziej niesamowite doświadczenie - być w Kyungsoo, być połączonym z nim ciałami. Jongin patrzył na niego nieprzytomnie, pożądając go z każdą sekundą coraz bardziej. Chciał poznać go jeszcze głębiej w środku, dojść do miejsc, do których nie doszedł jeszcze nikt. Spenetrować go tak, jak to tylko możliwe, czuł go na całym swoim ciele, oddychał nim, Kyungsoo należał tylko do niego.
- Tutaj Jongin… O Jezu… tak, tutaj, błagam – wydukał Kyungsoo między urywanymi oddechami.
Jongin uniósł jeden kącik swoich ust, a na jego twarzy malowało się niesamowite pożądanie.
A więc znalazł to jedyne miejsce.
- Tutaj? – droczył się z nim, zmieniając nagle kąt pchnięć. – A może tutaj?
- Nie rób sobie jaj, proszę, proszę – jęczał Kyungsoo, ściskając go za ramiona.
- A więc tutaj? – Jongin przygryzł seksownie wargę i pchnął w to miejsce, gdzie poprzednio. Kyungsoo wygiął się przed nim niesamowicie, co było wystarczającą odpowiedzią dla niego. Każdy gest starszego chłopaka, jego smukłe, drobne ciało, jego pełne wargi, jego jęki – to wszystko doprowadzało go do szału.
Zniżył się, by zamknąć usta Kyungsoo w pocałunku, kiedy ten jęczał coraz głośniej, ściskając dłońmi kark Jongina. Bez zastanowienia napierał na ten czuły punkt, nie panując już nad sobą i kochając się z nim z całych sił.
- Moc…niej… - wyjąkał Kyungsoo, który sam zaczął napierać na członka Jongina, tworząc z nim idealną harmonię.
Kyungsoo widział to, co Jongin chciał, by widział. Widział gwiazdy. Gwiazdy, które młodszy chłopak podarowałby mu bez wahania. Każdą możliwą. Zdjąłby je z nieba, zebrał wszystkie razem i złożył w dłonie swojego ukochanego.
Targały nim emocje, chciał wykrzyczeć tak wiele rzeczy. Sam widok Kyungsoo jęczącego i wyginającego się pod nim wprawiał go w szał. Zaczął całować go po szyi, obojczykach. Wtedy usłyszał, że Kyungsoo jest już blisko, chwycił więc dłonią jego członka i pomógł mu zobaczyć wybuchające gwiazdy.
Sam czuł, jak mięśnie Kyungsoo stają się coraz ciaśniejsze na jego członku, wykonał więc jeszcze kilka silnych pchnięć, po czym doszedł w nim, przygryzając dolną wargę Kyungsoo i jęcząc razem z nim. Opadł na niego, ciężko oddychając i poruszając się w nim jeszcze przez chwilę, by się uspokoić.
Nie skończyło się jednak na tej jednej pozycji.
Kilka kolejnych godzin sprawiło, że ich ciała były wycieńczone do granic możliwości. Próbowali złapać oddech i zajęło im to dłuższą chwilę, by się uspokoić.
Kyungsoo pocałował Jongina w czubek głowy i przygładził jego włosy. Jongin wyszedł powoli z niego, położył się na plecach i podparł się łokciem, patrząc rozmarzonym i jeszcze nie do końca przytomnym wzrokiem na chłopaka. Kyungsoo spojrzał na niego, dotknął jego policzka i pogładził go swoim kciukiem.
Jongin delikatnie przysunął go do siebie tak, że Kyungsoo leżał na jego klatce piersiowej i stamtąd obserwował zmęczoną, lecz piękną twarz chłopaka.
- Nadszedł chyba ten moment, w którym powinienem przyznać ci się do czegoś.
- Hm? – mruknął Kyungsoo, prawie zasypiając.
- Ja też jestem zakochany.
Kyungsoo ścisnął go jeszcze mocniej, a po chwili Jongin usłyszał już równomierny oddech ukochanego, który właśnie zasnął na jego piersi, śniąc snem, który stał się cudowną rzeczywistością.

Tej nocy obaj marzyli o tym, by kolejne lata przepełnione były tylko tymi dobrymi chwilami. A takie będą, z pewnością. Nie ma znaczenia, co ich spotka. Mają siebie wzajemnie. Nie tylko ich dwójka, ale cała dwunastka. Każdy z nich oddałby wszystko za ten zespół. Jeśli choć jedna z mocy osłabnie, wszystkie pozostałe tracą na sile.
Przez wszystkie smutki, żale, złość, radość, rozczarowania i nadzieje, muszą trzymać się swojego systemu.
Przez kolejny rok. Dwa. Dziesięć.
Nawet, jeśli ich drogi kiedyś się rozejdą, zawsze będą mogli się spotkać, powspominać czasy, kiedy byli tylko zwykłymi chłopcami, pochodzącymi z planety EXO, próbujący odnaleźć się w trudnym świecie śmiertelników, wśród ostrych zasad show-biznesu.

A Kyungsoo?
On był najważniejszy.
Jongin wiedział, że to on był najważniejszy. Lubił mu o tym od czasu do czasu przypominać. Oczywiście nie za często, żeby nie rozpieszczać swego obiektu uczuć. Lubili się też często denerwować. Tylko po to, by kłócić się, a potem godzić, ze zdwojoną siłą.
I nic nie mógł na to poradzić.
On był najważniejszy.

Dla tych, którzy nieprzeciętnym uczuciem darzą 카디.



_________________________________
Wiem, że ff miał kończyć się w momencie comebacku, ale... Nie wyprzedzajmy zdarzeń XD
Mam nadzieję, że opowiadanie się podobało.
Dziękuję wszystkim za cudowne komentarze i to, że tak dzielnie czekaliście na kolejne części ♥ Jesteście niesamowici.
Jednocześnie przepraszam za tak długie zwlekanie z kolejnymi częściami, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, a długością ostatniego rozdziału jakoś wam się zrekompensowałam. 

Więcej miłości dla Kaisoo! ♥

19 komentarzy:

  1. Jaaaaaaaaaaaa! Jestem pierwsza :D
    Omgsun fik mi się bardzo podobał. Było dużo śmiesznych a zarazem smutnych momentów. Fajne było też to, że wszyscy byli bardzo realistyczni, np ten Sehun albo Baekhyun :D Ponadto bardzo spodobał mi się styl, w jakim zostały napisane wszystkie części no i teraz mam jakiś taki sentyment do D.O. bo on taki wrażliwy <3 No i scena sexu... hehehehe...trzy razy tak XD
    Szkoda, że to już ostatnia część :(
    Może kiedyś jeszcze coś dodasz......nie....? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. boże mam łzy w oczach że to już ostatni rozdział TT PIEKNIE NAPISANE. boże masz taki super styl, każdą drobnostkę opisujesz super! im bardzij czytałam tym było coraz ciekawiej, nie było momentu nudy ani nic ! wszystko było bardzo dobrze dopracowane! boże kocham to opowiadanie TT wszystko ja nie wiem co tu psiac wszystko jest genialne, serio! ja tlyko licze na to, że to nie jest ostatnie opowiadanie na tmy blogu i że za jakiś czas obdarzysz nas kolejną hisotią, bo Bliss ma wielki poziom i wgl... af af ♥ q_q boże nie żal to juz koniec a ja dalej pisze ale ja nie chce końca XD chce wiecej chyba od nowa to przeczytam ._. ale pisz nowe opowiadanie i też Kaisoo ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaszczeliłam się japońskimi chrupkami z ryżu o smaku kurczaka w sosie z majonezy, ketchupu, magi, chili i soli. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. ASHJFBCSDKJFBCNSDLSDJGKFHSLNJFBCNDLSJFBVSDZJLFC
    i can't write proper comments, mianhe
    KRZYCZE Ty wiesz że tak, nakrzyczałam Ci gdy podesłałaś mi pewien plik.......serce rośnie tak cudowni oni razem ;A;

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże tyle miłości! I weź tu człowieku napisz coś z sensem...
    Niestety, to jest jedno z tych opowiadań co wazelina będzie płynąć nurtem głębokim i szerokim ale inaczej z nim nie mogę.

    Widząc nowy, ostatni rozdział stwierdziłam, że przeczytam historię od początku i powiem jedno - BARDZO się opłacało. Początek znajomości, ciągłe problemy napotykane na drodze miłosnej - płaczę, po prostu płaczę TT_TT W tym opowiadaniu urzekła mnie postać Kyungsoo, ile on mógł znieść, to jak dużo siły w sobie posiadał i pokładów wybaczenia dla Jongina. Tak się wczułam, że teraz nie wyobrażam go sobie jako człowieka o innym charakterze! Kiedy już myślałam, że się podda on nadal cząstką siebie pragnął miłości Kai'a. Matko, moje serce!
    W większości narracja skupiała się na Kyungsoo, co dało mi wrażenie trochę słabiej zarysowanej postawy Jongina ale może tylko mi się zdaje? Jednak to co sobą prezentował również było logiczne i spójne. Skoro na początku był odludkiem, następnie fałszywie zakochanym w dziewczynie to nie dziwne, że tak bardzo się plątał w tym co czuje. Naprawdę przydałaby się nagroda za skonstruowanie postaci w tym opowiadaniu!
    Również podobały mi się jak opisywałaś ich codzienność i podejście do treningów. Dobrze, że istniały interakcje z innymi członkami, bo ja rozumiem kaisoo - kaiseem (boże jakie słowo) ale reszta świata nadal obecna i ma się dobrze w opowiadaniu. Duży plus! (Wazelina sięga zenitu...)
    To jeszcze rozpiszę się a propos Kyuwon'a i Haerim. Super, że w ogóle dodałaś ich postaci. Rozbudowują i uatrakcyjniają losy tej pary. Podoba mi się zwłaszcza to, że kiedy Kai zyskał bliską osobę w postaci dziewczyny, D.O nie został sam jak palec i na niego nie czekał. Ale czy naprawdę musiałaś tak kończyć rolę Kyuwon'a? To mi zmiażdżyło serce TTTTT ZNOWU! Aż się przejścia na światłach zacznę bać... Poza tym troszkę mnie drażni niedokończony wątek z Haerim. W sensie ona chyba po coś przyszła wtedy na przyjęcie do EXO, prawda? Chyba, że to było zamierzone tak ją zostawić w próżni, to rozumiem. Takie tylko wąty na chwilę ostatnią XD
    Sprawa zakończenia opowiadania na comebacku...w sumie chłopakom się nie spieszy z tym prawdziwym, a ty takie piękne i długie zakończenie zaserwowałaś. Tak, wybaczymy! O ile nadal będziesz coś pisać. Może jakiś one-shot dla relaksu? Albo fluff z HunHanem? (taka zawoalowana prośba skromnego czytelnika *^*)

    Jak mówiłam na początku, krytyki nie uświadczysz ode mnie, bo czytam opowiadania napawając się treścią, a błędów nie widząc więc...Marny krytyk.

    To opowiadanie na pewno zostanie mi długo w pamięci i jeszcze raz proszę: Pisz dalej! Hwanting ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak obszerny i tak pozytywny komentarz, jestem w szoku, że aż tak wiele rzeczy potrafiłaś wyłapać i napisać o tym.
      Faktycznie, Kyungsoo był tutaj bardziej rozbudowaną postacią, ale to dlatego, że gdybym ich obu rozpisała dokładniej, nie byłoby tego efektu i Jongin byłby zbyt oczywisty. A czytelnik miałby wszystko podane na tacy, dlatego właśnie był on od początku nieco tajemniczy. Jednak sądzę, że dałam możliwość poznania go lepiej przez interakcje z Kyungsoo. Dziękuję też za pochwałę jego postaci ;; ♥
      A odnośnie Haerim... Wszystko polegało na tym, że to Kyungsoo sam sobie wmówił, że ona jest czemuś winna. Przez to, że tak bardzo był zdesperowany i na siłę szukał powodu, dla którego Jongin odsunął się od niego. A ona zwyczajnie chciała porozmawiać, może pogratulować? Dlatego też była zdezorientowana nagłym napadem Kyungsoo.
      Mam nadzieję, że rozwiałam wątpliwości :3

      I jeszcze raz dziękuję ♥

      Usuń
  6. Płaczę tak bardzo. ;~~; Napisz coś jeszcze z Kaisoo, bo oni są tego warci. Jestem hardą shipperką tego pairingu, naprawdę. Oni po prostu idealni, a Twoje opko po prostu cudowne. Ryczę. ;~~;!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Brak mi słów by opisać to, co teraz czuję. Przedstawiłaś w ficu wszystko, co kocham w Kaisoo... Najchętniej wykrzyczałabym ci w twarz jak bardzo cię nienawidzę ale tylko dlatego, że tak bardzo kocham twoją twórczość, że to dla mnie nie pojęte.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam łzy w oczach ;-; To było piękne! Kocham Cię za to ff! <3 . <3

    OdpowiedzUsuń
  9. NA FAKTACH!!!!!!!!!! SINNYEOM MAGDALENA PIETA JEZUS I MARYJA MATKA FANDOMU SINN UMRZESZ SPOTKAM CIE ZABIJE KAPISZONEM KTORYCH NIE MAMMMMMMMMM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tyle dobra w tym ff omg tak zadko sie to zdarza, MIÓD NA WIECZÓR ;~~~~~~;

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam to kolejny raz a wcześniej na telefonie ne mogłam skomentować. Kocham kocham kocham, tak bardzo. Wszystko jest idealne, wiadomo że zdarzały się błędy przecinkowe ale przy takiej ilości telstu to mianhae, ale inaczej się nie da xD
    KOCHAM RAZ JESZCZE C:
    Fanka #1

    OdpowiedzUsuń
  11. Pochłonęłam ten ff w całości, czytając go z zapartym tchem. Przyznam, że KaiSoo nie jest moim ulubionym pairingiem i właściwie sama nie wiem, co mnie skłoniło do tego, by przeczytać ten ff. Nie mniej jednak nie żałuję.

    Swoim dziełem wywołałaś we mnie całą gamę emocji. Od rozbawienia i radości do smutku, zszokowania, niepewności i strachu.
    Przestawiłaś w piękny i wzruszający sposób uczucie, które może łączyć dwóch ludzi. Zaprezentowałaś ten pairing w taki sposób, że chyba polubiłam go bardziej niż mogło mi się to wydawać.

    Cały czas serce bije mi szybko, a gardło mam ściśnięte, bo jestem naprawdę wzruszona. Zakończenie rozłożyło mnie na łopatki.
    Co do sceny erotycznej, opisałaś ją nadzwyczaj pięknie. W swoim życiu naczytałam się 2349029394224324 tego typu scen i większość z nich jest opisana wulgarnie, bez jakiegoś większego uczucia, wręcz zwierzęco. Ty opisałaś zbliżenie Jongina i Kyungsoo w taki sposób, że naprawdę chwyciło mnie to za serce. To nie był seks, to było kochanie się.

    Bardzo, ale to bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Czytało mi się niezmiernie przyjemnie. A ponadto dobór słownictwa, porównania, których użyłaś - wszystko wydawało mi się bardzo trafne i ładne skomponowane.
    Sama lubię pisać, póki co piszę do szuflady. Dałaś mi inspirację swoim tekstem. Swoim ff, a raczej stylem pisania pokazałaś różne rozwiązania stylistyczne i językowe, które zapewne pomogą mi w doskonaleniu siebie.
    Naprawdę ogromnie cieszę się, że wpadłam na Twój ff, bo poza tym, że spędziłam mile czas nad przyjemną lekturą, to poczułam przypływ weny i chyba zaraz zabiorę się za pisanie. Q__Q

    Będę czekać z niecierpliwością na kolejne dzieła spod Twojego pióra! Życzę dużo, dużo weny!


    Ayu

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja... Ja mam ochotę przez ten piękny fik płakać, wariować pozytywnymi uczuciami. Kocham Kai'a, a to, co zrobiłaś jego postacią po prostu mnie oczarowało, rozumiesz? Ty mnie natchnęłaś, by pisać moje opowiadanis, a czułam się tak w pisaniu beznadziejna. Jesteś naprawdę niesamowita.. Po prostu już nic nie napiszę. Tak, jak w opowiadaniu, z każdej mojej kropki, literki, przecinka, wyczytaj, co czuję do opowiadania niniejszego czuje. Tak, jak oni z siebie obu...

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest przepiękne, płaczę.

    OdpowiedzUsuń