Pairing: Kai/Kyungsoo
Długość: 4 części
Rating: PG-13 - NC-17
Krótki opis: Historia znajomości Kyungsoo i Jongina, od momentu wstąpienia tego starszego do trainee. Pełna wesołych i dramatycznych wydarzeń, które zmieniły ich życie, kończąca się w momencie comebacku EXO.
Uwagi: W opowiadaniu większość faktów jest zgodnych z prawdą, łącznie z imionami trainee i latami przystąpienia chłopców do SM. Zmienione są jednak takie elementy jak np. mieszkanie w SM od momentu stania się trainee. Oczywiście cała historia także została wymyślona przeze mnie.
It's all about love and I know better
How life is a waving feather
So I just put my arms around you, around you
How life is a waving feather
So I just put my arms around you, around you
And I hope that I will do no wrong
My eyes are on you, they’re on you
And I hope that you won’t hurt me
My arms around you, they’re around you
And I hope that I will do no wrong
My eyes are on you, they’re on you, they’re on you.
O tej porze roku zazwyczaj późnymi wieczorami robili sobie ogniska, wypady na plaże a dniami małe wycieczki za miasto. Kiedyś. Od tego roku ich życie się zmieniło. Nie mogą pozwolić sobie na takie przyjemności. Nie mogą pozwolić sobie na wolność. Są gwiazdami. Ich prywatność się skończyła. Sami tego chcieli, wiedzieli doskonale, co ich czeka. Życie wymaga poświęceń, dla jednych większych, dla drugich niemalże niedostrzegalnych. Chociaż zrezygnowali z tak wielu rzeczy, zyskali prócz sławy coś bardzo cennego - ich przyjaźń stała się mocniejsza. Z każdym z tej jedenastki Kyungsoo czuł niesamowite więzi. Wspominał sobie tak, kiedy razem z resztą zespołu siedzieli na planie nowego, comebackowego video, na świeżym powietrzu. Mieli przerwę i mogli odetchnąć chwilę. Rozejrzał się po wszystkich, krzątających się, poprawiających włosy, narzekających na potwronie wysoką temperaturę i sprawdzających coś w sieci członkach zespołu. Dla każdego z nich zrobiłby wszystko i wiedział, że oni zrobiliby to samo, choć nigdy nie powiedzieli tego wprost. Ich losy zostały połączone na kolejne lata, przez co był szczęśliwy - mając ich przy boku już nigdy nie poczuje się samotny.
Szczęście... Kiedy to słowo przyszło mu do głowy, jego wzrok zatrzymał się na kimś, kto miał dla niego szczególne znaczenie. Ten ktoś siedział z głową opartą o oparcie krzesła, z zamkniętymi oczami i słuchawkami na uszach, a jego ramiona i nogi poruszały się w rytm piosenki. Cały Jongin. Być może czując się obserwowanym, podniósł głowę, otworzył oczy i jego spojrzenie napotkało wzrok Kyungsoo. Jongin uśmiechnął się w swój charakterystyczny, powalający na kolana sposób i z powrotem opuścił głowę. Ale nie zamykał oczu. Patrzył nadal, intensywnie, mrużąc nieco oczy, przez słońce, którego blask przebijał się przez parasol. Nie tracił kontaktu wzrokowego z Kyungsoo, którego serce od razu zabiło szybciej.
To Jongin był tym, z którym przeszedł najwięcej. Wszystkie najważniejsze wspomniena w jego życiu... On był w nich obecny. Wręcz odgrywał w nich główną rolę. Teraz to już nieważne, czy były to bolesne, piękne, smutne czy radosne momenty. Przeszli przez to razem, niczego więcej mu nie potrzeba.
Jak dziś pamięta, kiedy pierwszy raz go ujrzał... Pierwszy pamiętny dzień - wprowadzenie do akademika SM. Dzień, w którym Kyungsoo stał się trainee...
Był rok 2010. Późna wiosna. Wczesne zwiastuny lata. Rodzice cieszyli się, że Kyungsoo przeszedł przesłuchanie i trafił do SM Entertainment. Zostać piosenkarzem - marzył o tym od dziecka. Dlatego też to, że spotkał się z tak pozytywną opinią rodziców, kiedy postanowił pójść wprawiło go w jeszcze większą determinację. Wszystko poszło zgodnie z planem i teraz oto stał przed tym upragnionym miejscem, z pożerającą go ciekawością, co przyniesie przyszłość.
Jongin nie mówił zbyt wiele. Zawsze taki był. Kiedy Kyungsoo spotkał go po raz pierwszy, ten nawet nie przywitał się z nim. Według Kyungsoo powinien to zrobić, skoro razem z dwoma innymi chłopcami mieli zamieszkać razem w pokoju.
- Jestem Kyungsoo - odrzekł, uśmiechając się szeroko do chłopca o ciemniejszej karnacji, wyglądającego jakby właśnie wrócił z treningu.
- Będę twoim współlokatorem - dodał już nieco zrezygnowany, widząc brak jakiegokolwiek zainteresowania ze strony przyszłego kolegi. Jedyne, co dostał w odpowiedzi to obojętne spojrzenie, rzucone w trakcie zmieniania koszulki.
- Chyba się nie dogadamy... - westchnął, wzruszając ramionami i szukając miejsca na rozłożenie się ze swoimi rzeczami.
W tym samym czasie weszli do pokoju dwaj inni chłopcy.
- Hej, jestem Moonkyu, a to Junmyeon! Witamy nowego! - rzucił na powitanie młody, roześmiany jego przyszły współlokator.
Kyungsoo spojrzał na niego, potem na drugiego chłopca i ukłonił się im.
- A to - zaczął Junmyeon, mierząc wzrokiem trzeciego - jest Jongin. Nie mówi za wiele, ale jest całkiem w porządku.
Ku zaskoczeniu Kyungsoo, Junmyeon patrzył na niego z miłością w oczach. Braterską miłością.
- Dobrze wiedzieć... - uśmiechnął się do nowo poznanych. - Ja jestem Do Kyungsoo. Mam nadzieję, że będzie nam się razem miło mieszkało!
Tak wyglądało ich pierwsze spotkanie.
To, jak ciepłą osobą był Kyungsoo szybko rozniosło się po internacie. Zawsze potrafił każdego podnieść na duchu. Był bardzo lubiany zarówno przez chłopców, jak i adorowany przez młode trainee płci przeciwnej. Ciężko trenował na zajęciach śpiewu i tańca. Jongin mimo swej tajemniczości miał w sobie coś, co sprawiało, że robiło się ciepło na sercu. To pasja, jaką wkładał podczas tańca. Trenował ciężej, niż inni, często zostawał po godzinach. Zawsze dawał z siebie wszystko i wkładał w to całe swoje serce. Kyungsoo podziwiał go za to i za jego determincję. Wiedział, że tak uparty i dążący do celu chłopak, musi mieć wspaniałe marzenia i ambicje. Jednakże nigdy go o to nie spytał. Za bardzo onieśmielał go jego sposób bycia. Była to jedyna osoba w internacie, do której tak ciężko było dotrzeć.
Jongin nie był zbyt rozmowną osobą.
Któregoś dnia, będąc zahipnotyzowanym jego ruchami, Kyungsoo został razem z nim na sali, kiedy cała reszta wyszła.
- Powinieneś odpocząć. Spójrz na siebie, wyglądasz jak cień człowieka.
Jongin jednak zignorował go.
- Okej, rozumiem, że możesz mnie nie lubić z jakichś powodów, może zabieram ci powietrze, czy coś w tym stylu, ale nie zachowuj się jak pępek świata. Zauważ, że bliscy troszczą się o ciebie. Moonkyu też mówił ci, żebyś sobie odpoczął, dlaczego więc...
- Obijając się nigdy nie zadebiutuję. Może dla was jest to tylko zabawa: uda się albo się nie uda. Ja tu jestem, by coś osiągnąć. Nie chcę utknąć w miejscu. Od tego zależy wszystko, moja przyszłość. Więc przestań pieprzyć, jakbyś mnie tak dobrze znał i wiedział wszystko lepiej. Dopiero tu przyszedłeś, a już udajesz wielkiego mądralę. Jestem tu już od trzech lat, więc po prostu zamknij się do cholery i zejdź mi z oczu. Nie mam czasu na tracenie w życiu czasu dla takich osób, jak ty.
Kyungsoo słuchał tego z szeroko otwartymi oczami. Jongin oddychał ciężko po treningu, do tego bardzo szybko wydusił z siebie te słowa. Wtedy tak naprawdę dokładnie usłyszał barwę jego głosu, która zapadła mu w pamięć. Wziął łyk wody i cisnął butelką o podłogę.
- Jesteś wkurzający. Nie dziw się, że masz antyfanów - uniósł kącik ust i z wielkim politowaniem zmierzył go od stóp do głów. - Może gdybyś się tak nie panoszył...
Kyungsoo nie wiedział, co powiedzieć. Zwyczajnie to przemilczał. I o czym on mówił?
Antyfani? Bzdura.
Niestety, słowa Jongina nie były kłamstwem. Pewnego dnia, Kyungsoo, wychodząc na zakupy napotkał na swojej drodze trzy młode dziewczyny, był też z nimi starszy chłopak, wyglądający niezbyt przyjaźnie.
- Czy to prawda, że masz zostać ujawniony w najnowszym zespole SM? - rzuciła jedna, z agresją w głosie.
Kyungsoo kompletnie zdezorientowany tymi słowami spojrzał na nią ze zdziwioną miną. Słyszał od starszych kolegów, że od teraz większość rzeczy, których się będzie dowiadywał o sobie z zewnątrz to plotki. Fani lubią wyciągać różne sprawy trainee, by móc oceniać, kto się nadaje na debiut a kto nie.
- Nie. To plotki.
- Nie chcemy cię. Jest znacznie więcej przystojniejszych i zdolniejszych trainee od ciebie. Ofiaro.
- O czym ty w ogóle mówisz? I jestem od ciebie starszy, trochę szacunku... - warknął, próbując przejść.
- Może ja mam ci wytłumaczyć? - syknął ich kolega, kopiąc Kyungsoo w kostkę z całych sił.
- Kaleka na pewno nie zadebiutuje! - krzyknęła druga dziewczyna, głośno się śmiejąc.
- Przy okazji - rzuciła mu w twarz jakiś plakat - zajrzyj tam, polecam!
Kyungsoo usiadł, łapiąc się za kostkę, która pulsowała z całych sił i czuł ogromny ból. Podniósł kartkę. Był tam adres strony internetowej. Pierwszy mini antyfanklub.
- To są jakieś jaja? - spytał, śmiejąc się im w twarz.
Chłopiec podniósł dłoń, by go uderzyć, kiedy za plecami usłyszeli czyjś głos.
- Wynoście się stąd, ale to już - ostrzegł spokojnie Jongin, podchodząc i mierząc ich wzrokiem. - Nie macie prawa tykać naszych trainee. Lepiej z nami nie zadzierajcie, bo nie skończy się na słowach.
"Osiłek" i jego dziewczyny zmierzyli Jongina, potem Kyungsoo wzrokiem i odwrócili się na pięcie.
- A to! - krzyknął, wyrywając Kyungsoo plakat z rąk - Możecie się tym podetrzeć.
Pomógł wstać Kyungsoo, który starał się nie patrzeć na niego jak na bohatera, lecz zachować obojętny wyraz twarzy.
- Możesz iść? - spytał współlokatora, przyglądając się jemu spuchniętej kostce. Ten nawet nie zdążył, odpowiedzieć, kiedy Jongin wziął go na plecy.
- Zawsze mam rację hyung - westchnął, kiedy szli do internatu. - Więc następnym razem się mnie słuchaj. Antyfani są teraz, kiedyś to będą fani. Jeszcze będą przychodzić na moje i twoje koncerty i kupować moje i twoje albumy.
- A może nasze? Ktoś puścił plotkę, że słyszał...
- To tylko plotka. Nie bądź naiwny... Ja zadebiutuję wcześniej, nie ma nic od razu hyung. Pamiętaj, musisz sobie na to zapracować. Skończyła się twoja beztroska. Tutaj wybieramy trzymanie się swoich ambicji i dążenie do osiągnięcia celu niż puste marzenia, bez żadnej stabilizacji.
Kyungsoo zaśmiał się.
- Powiedziałem coś zabawnego? - Jongin przystanął na chwilę i odwrócił lekko głowę w jego stronę. Kyungsoo przyjrzał się jego długim rzęsom i deliaktnemu profilowi.
- Nie.
- Więc...?
- Bo po raz pierwszy ze mną rozmawiasz w taki sposób.
- A jaki to sposób?
- Taki po prostu... Zwyczajny.
Jongin prychnął, ale nie odpowiedział nic i chociaż Kyungsoo nie widział jego twarzy, mógłby przysiąc, że na ustach Jongina zaświtał cień uśmiechu.
Wtedy nazwał go przyjacielem.
Od tamtej pory jakby coś w Jonginie pękło. Czasem odzywał się bez bezinteresownie, a nawet zaczął się uśmiechać. Kyungsoo lubił patrzeć na jego przemianę. Lubił poznawać jego mimikę, jego barwę głosu, gestykulację. Był nim zafascynowany. Miał nadzieję, że może pewnego dnia pozna, co tkwi mu w głowie. Dowie się o jego pragnieniach, marzeniach, smutkach i radościach. Tak bardzo zbliżał się do niego z każdym dniem, jedynie obserwując go na odległość i próbując rozgryźć. I choć wiedział, że różni się od niego pod tyloma względami, zrozumiałby go, gdyby tylko ten chciał się na niego otworzyć. Gdyby zechciał podzielić się z nim swoimi wspomnieniami i doświadczeniem... Gdyby tylko sprawił, że Kyungsoo nie będzie żałował tego, jak silna, choć jednostronna więź łączy go z nim. Ale... Czy jeśli jednostronna, czy można nazwać to więzią? Może to po prostu pragnienie poznania tego, co jest tak wielką zagadką . Kyungsoo sam nie wiedział, czy robi to z ciekawości, z podziwu, czy jest to po prostu chęć zdobycia bliskiego przyjaciela.
- Nie wychodzisz? - Jongin spytał pewnego dnia Kyungsoo, który został na sali, jakby nie zwracając uwagi na to, że zajęcia dobiegły końca.
- Nie - odpowiedział krótko, siedząc na podłodze i nadal się rozciągając.
Jongin wzruszył ramionami, zabrał swoją wodę stojącą koło lustra, otarł twarz ręcznikiem i ruszył w kierunku wyjścia.
- Chcę być kiedyś choć odrobinę tak dobry jak ty - powiedział Kyungsoo, nie patrząc nawet w jego stronę. - Zobaczysz, że mi się uda. Będę ciężko pracować.
- Zawsze możesz próbować.
Kyungsoo spojrzał na niego.
- Pomożesz mi w tym?
Jongin spojrzał na niego i napotkał spojrzenie wielkich, szczerych oczu, które teraz wpatrywały się w niego. Zastanowił się przez chwilę.
- Nie za darmo.
Kyungsoo przygryzł wargę.
- Potrafię gotować. Całkiem nieźle... Choć jeszcze nie miałem okazji się wykazać.
Jongin miał zdziwioną minę i udał zdenerwowanie.
- Nie żartuj... Mieszkałem z tobą dwa miesiące i nie wiedziałem, że mam w pokoju kucharza?!
A czego ja jeszcze o tobie nie wiem...? - przemknęło Kyungsoo przez myśl.
- Dobra. Będę ci pomagał, ale zamawiam sobie co kilka dni porządny obiad!
Kyungsoo uśmiechnął się szeroko.
- Nie, nie - Jongin zastanowił się. - Obiad i kolację. Śniadanie ci podaruję.
- Tak jest - starszy chłopiec pokiwał głową z powagą. - Dla mnie gotowanie to przyjemność. Wnioskuję, że lubisz dobrze zjeść?
Jongin przytaknął. Kyungsoo zamyślił się. Kolejna rzecz, której dowiedział się o nim. Jakie to ciekawe doświadczenie... Odkrywać kogoś powoli, dokładnie, z cierpliwością.
- No to na co czekasz? - Jongin podszedł do niego rzucił mu spojrzenie pełne wyrzutu. - Zabieramy się do pracy!
Kyungsoo posłał mu uśmiech. Miał nadzieję, że dzięki temu także Chodząca Tajemnica pozwoli się nieco rozszyfrować. A w nim samym denerwowało go to, jak cholernie cieszyła go nowo poznana rzecz. To już stawało się odruchem bezwarunkowym.
Wiedział, że Jongin nie ma o tym pojęcia.
Cały świat opiera się na korzyściach.
Na początku Jongin przychodził zmęczony na posiłki podane przy stole. Kyungsoo korzystał z kuchni, która zazwyczaj służyła tylko do trzymania tam gotowego jedzenia. Na co dzień jadało się w stołówce. Kyungsoo spędzał z Jonginem dużo czasu na sali ćwiczeń, ucząc się techniki, zapamiętywania kroków i płynności ruchów. Powoli atmosfera między nimi stawała się coraz mniej spięta, wszystko można było zawdzięczać szerokiemu uśmiechowi Kyungsoo, którym obdarzał Jongina za każdym razem, kiedy uczył się on czegoś nowego.
- Musisz się tak ciągle cieszyć? To irytujące... - skarcił chłopca jego "nauczyciel".
- A ty? Nie cieszysz się, kiedy coś ci wychodzi? Jak okazujesz radość?
- Nie cieszę się nigdy zbyt wcześnie, bo zawsze może być lepiej i pracuję jeszcze ciężej.
- Ależ jesteś uparty! - westchnął Kyungsoo, zrezygnowany i zaczął ponownie wykonywać to, co polecił mu Jongin. - Ty naprawdę jesteś człowiekiem? Czy maszyną?
Jongin spuścił głowę.
- Nie denerwuj mnie, bo będzie po nauce!
Kyungsoo uniósł brwi.
- W takim razie pożegnasz się też z obiadkami i kolacjami...
Młodszy chłopiec przerwócił oczami.
- Szantażujesz mnie?
- Nazywaj to jak chcesz.
Jongin uśmiechnął się do siebie.
Kyungsoo już wiedział, że jest blisko...
Oprócz zdolności kucharskich, Kyungsoo uwielbiał porządki i chłopcy chwalili go za to. Junmyeon i Moonkyu chętnie mu w tym pomagali, siłą zaciągając do pracy także Jongina.
Natomiast samotne gotowanie posiłków dla Jongina zamieniło się w gotowanie posiłków dla Jongina w jego obecności. Siadał przy stole i patrzył, jak jego współlokator przyrządza jedzenie. Potem zaczęli pojawiać się również Junmyeon, Moonkyu ale i Chanyeol z Yixingiem z innego pokoju. Oni wszyscy zakochali się w posiłkach swojego kolegi. Kyungsoo lubił dla nich gotować, lubił, kiedy chwaili jego kuchnię, ale najbardziej chyba lubił to, jak Jongin otwierał się także na pozostałych chłopaków. Zaczął dogadywać się z innymi i na jego twarzy coraz częściej można było zobaczyć uśmiech, na którym Kyungsoo tak bardzo zależało. To jak spełnianie dobrego uczynku - wiedział, że w jakiś sposób on sam to zapoczątkował.
Po rozmowie z Junmyeonem, którą odbył kiedyś, będąc z nim sam w pokoju jeszcze bardziej chciał, by panowała między chłopcami przyjazna atmosfera.
- Nasi sunbae mają już tak wielkie doświadczenie... Miałem okazję dostać od nich wiele porad, których na pewno nie zignoruję w przyszłości. Pamiętaj, że zawsze trzeba mieć oparcie w innych. Nieważne, czy jest to 10 osób, czy jedna. Ktoś bliski, kto pomaga ci wszystko przetrwać jest największym kluczem do sukcesu. Ciężka praca jest dla ciebie, twojego ciała i hartu ducha. Bliskość i zaufanie do innego człowieka jest dla psychiki. To jakby drabina, po której wspinasz się na szczyt do swoich marzeń. A uśmiech drugiego człowieka pokazuje ci, że nie jesteś sam. Sam tak naprawdę niczego nie osiągniesz, jeśli zaczynasz od zera - powiedział do Kyungsoo, który wtedy wiedział już jedno i chciał o tym powiedzieć swojemu kluczowi do sukcesu.
- Chcę z tobą zadebiutować - odparł do Jongina, kiedy raz po zajęciach wyszli sobie na kręgle (co było i tak wielkim zaskoczeniem, gdy z ust młodszego chłopca padła ta propozycja).
Jongin uniósł brwi wysoko.
- Więc ciężko pracuj. To tyle, co mogę ci doradzić, w tym ci pomóc już nie będę umiał.
- Wiem. Poza lekcjami śpiewu będę pobierał w wolnym czasie dodatkowe ze śpiewu i tańca. Zrobię to. Czuję wewnętrzną determinację. Kiedy już tu jestem, chcę to wykorzystać. Uczepię się ciebie jak rzep psiego ogona i w tańcu też zacznę być coraz lepszy. Chcę sam sobie to udowodnić, że potrafię.
Kiedy skończył mówić, spojrzał na Jongina, a ten patrzył na niego i uśmiechał się szczerze. Nie mógł znieść tego wzroku, który jakby przebijał go na wskroś. I te oczy, które tak uwielbiał.
- Cz-czemu tak patrzysz?
- Hej, nie musisz się rumienić! - zaśmiał się Jongin, dostrzegając rumieniec zalewający jego policzki. - Jestem z nas dumny.
Z nas. Dumny.
Kyungsoo zdał sobie sprawę, że nauczył się od niego więcej, niż mógł się spodziewać. Byli teraz do siebie bardziej podobni. Więc może... Jakaś więź naprawdę zaistniała?
Jongin czasem znikał do późna i Kyungsoo musiał tłumaczyć go przed Junmyeonem, który martwił się o niego. Mówił mu, że chłopak poświęca więcej czasu na treningach, co było kłamstwem i sam doskonale o tym wiedział. Czuł się nieswojo z tym, że Jongin coś przed nim ukrywa, ale nie chciał aż tak bardzo ingerować w jego życie. Cóż... I tak miał wrażenie, że bardzo w nie wnika. Czasem ZA bardzo. Ale im obydwu przestało to przeszkadzać. To, jak bliscy stali się sobie, czasem rozumiejąc się bez słów wystarczało, by obdarzyć się zaufaniem.
Kyungsoo nie pytał. Jongin nie odpowiadał. Dopiero pewnego wieczoru po kolacji, Jongin napotkał go na korytarzu, łapiąc go za nadgarstek. Był nerwowy i miał drąży głos.
- Doradzisz mi w co mam się ubrać? - przełknął ślinę.
Okazało się, że Jongin zaczął umawiać się z Haerim - śliczną trainee w jego wieku. Opowiadał, jak bardzo mu się podoba, jak świetnie im się rozmawia, widać było, że jest nią kompletnie zauroczony.
Kyungsoo wysłuchiwał tych wszystkich słów i był zdziwiony, że sam widział to, co potencjalnie widziała w Jonginie Haerim. Zapewne były to... piękne oczy, długie rzęsy, urocza twarz, nieziemski uśmiech, młode, choć piękne ciało... Był przecież facetem, a dostrzegał takie rzeczy. Dla kobiety więc było to jeszcze bardziej oczywiste. W pewnym stopniu go to przerażało, ale uwielbiał na niego patrzeć. To dlatego, że Jongin był tak piękną istotą.
Mimo wszystko, nic nie poradził na to, jak bardzo bolało go, kiedy Jongin opowiadał o swojej ukochanej. Bał się, że oddali się od niego, że straci najlepszego przyjaciela, któremu zaufał. Wiedział, że jest idiotą myśląc w ten sposób, bo przecież dziewczyna nie może aż tak zaszkodzić ich przyjaźni. Do tego na każdym kroku łapał się na tym, jak wielkim egoistą jest. Powinien wspierać nie tylko czynami i słowami, ale także duchem młodszego chłopaka, pragnąc dla niego jak najlepiej. Chciał tego. Ale coś go blokowało. Coś, co sprawiało, że nie mógł spać, a na widok Jongina jego puls przyśpieszał.
Wszystko w obawie przed stratą ich więzi.
- Myślisz, że długo ze sobą będą? - spytał kiedyś Chanyeol, kiedy siedzieli na ławce, obserwując, jak para zakochanych gra w kosza. Choć raczej było to zwykłe wyrywanie sobie piłki, wyglądające na zwykły flirt.
- Nie wiem, być może - odparł obojętnie Kyungsoo, odrywając od nich wzrok i patrząc w niebo.
Chanyeol też miał wtedy kogoś. Była to koleżanka Haerim - Yehjin, również trainee. Byli ze sobą nieco dłużej i zapewne Chanyeol miał już większe doświadczenie w byciu z kimś.
- Kyungsoo... Znajdziesz jeszcze szczęście - poklepał kumpla po plecach i posłał mu szeroki uśmiech - Z nim... Albo bez niego.
Kyungsoo zrobił wielkie oczy.
- Hej, nie rób sobie jaj - zaśmiał się, zrzucając dłoń przyjaciela z pleców.
- ...Ale ja mówię poważnie.
Chłopak spojrzał na Chanyeola i zobaczył, że ten nie żartuje.
- Oszalałeś?! Przecież nie jestem zakochany - prychnął.
- To dlaczego patrzysz na niego w ten sam sposób, co ona?
Kyungsoo przewrócił oczami.
- Już wszędzie widzisz miłość, Channie. Opanuj się chłopie! - zaśmiał się.
Nie jestem zakochany.
Powiem szczerze, że tak jak nie lubię polskich ficków, tak ten jest naprawdę NAPRAWDĘ dobry, a wiem to po prostu dlatego, że nie mogę doczekać się kolejnej części, a więcej argumentów chyba nie jest potrzebne w takim wypadku. Męczy mnie dziewczyna Kaia, ma zniknąć hahaha dlatego liczę na szybki update i powodzenia dalej Sinn, pisz pisz i spoileruj przy okazji <3
OdpowiedzUsuńCzuję się tak bardzo kiepska w pisaniu opowiadań. T.T Muszę popracować. Koniecznie... A co do Twojego ficka - GENIUSZOSTWO. Czekam na więcej i mam nadzieję, że długo czekać nie będę. <3
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie ♥ Geniuszostwem bym tego nie nazwała, bo jak na blogowy debiut mogło być lepiej, ale cieszę się, że się podobało ^o^
UsuńOczywiście niebawem się pojawi kolejna część :)
Sin... co Ty najlepszego ze mną uczyniłaś tym fickiem...... "Wtedy nazwał go przyjacielem".... na prawdę łza zakręciła mi się oczku.... bardzo mi się podoba nawet mimo tego iż Krong cierpi w tej części.... ah ten Kai..... czekam na ciąg dalszy i już się nie mogę doczekać. A i ah no... tego Channiego to już mogłaś sobie darować... ( ok musiałam wiesz....) Tsu ♥
OdpowiedzUsuńFajny fick :D Aczkolwiek przy słuchaniu tej piosenki robi się tak strasznie dramatycznie nawet wtedy, kiedy nie jest dramatycznie... xD
OdpowiedzUsuńCzego Sin się nie dotknie to i tak zawsze jest dramatycznie, o co mi chodzi... Historia jest genialna i strasznie wciąga. Biorąc pod uwagę ten fakt z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ♥_____♥
A i 'mi się podobaa' xDD
kiedy nowy :<
OdpowiedzUsuńHihihi, przeczytałam! Jestem zakochana w ficach z alternative universe, ale te bardziej odpowiadające rzeczywistości też mi pasują. Świetnie, że zabrałaś się za okres trainee - można wtedy nieźle pobawić się z wyobraźnią i faktami. Przyjemnie się "obserwowao" jak Kyungsoo i Jongin dochodzili do siebie, a moment, w którym "Nazwał go przyjacielem" mnie rozczulił.
OdpowiedzUsuń"[...]ale najbardziej chyba lubił to, jak Jongin otwierał się także na pozostałych chłopaków. Zaczął dogadywać się z innymi i na jego twarzy coraz częściej można było zobaczyć uśmiech, na którym Kyungsoo tak bardzo zależało. To jak spełnianie dobrego uczynku - wiedział, że w jakiś sposób on sam to zapoczątkował."
Podoba mi się ten fragment, tak samo jak wywód Junmyeona. Ogółem bardzo słodko i lekko, wybacz, że tak późno ^^
wow, świetny! cieszę się, że mogę naraz przeczytać 3 części, bo nie wiem jak wytrzymałabym czekając na kolejne xD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i to bardzo :D fajnie, że skupiasz się na uczuciach, które przeżywają chłopacy, nie każdy potrafi opisać to w ciekawy sposób.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, ze jesteśmy w tym samym wieku, ale nasz sposób pisania jest zupełnie inny ;)
jakie ładneee ~~ jak to czytałam to cały czas miałam banana na twarzy :3 takie .. milutkie ^^
OdpowiedzUsuńOMG! OMG! OMG! Kaisoo... kaisoo <3 Jak trafiłam na tego bloga (a było to przypadkowo), to aż zaczęłam skakać z podniecenia, że powstał kolejny blog z fanfickami z exo !! <3 Yeyyy <3!
OdpowiedzUsuńNie powiem, że głownie przykuł mój wzrok napis ranting:... NC-17 :P
Ale jeżeli chodzi o pierwszą cześć to.. to cudo <3
Dobrze, że mogę już przeczytać kolejne rozdziały bez czekania, bo bym nie wytrzymała xD
Widząc długie rozdziały jakoś szybko się zniechęcam, ale tutaj wraz z pierwszym akapitem nie mogłam się oderwać C: To opowiadanie jest naprawdę dobre ❤
OdpowiedzUsuńCoś czuję że z mojej nauki po raz kolejny zostaną okruchy :D
Łiiiiiiiiiiiiii Możesz być z siebie dumna, bo zaczęłaś przekonywać mnie do osobistości jaką jest Kai XD
OdpowiedzUsuńLecem dalej~~